Proszę o kulturę, uzasadnioną krytykę, szczere opinie. To wszystko z mojej strony, dziękuję i życzę miłej lektury...

niedziela, 14 sierpnia 2011

5. Zaplanowana podróż


LEN

Leżę na plecach i nieprzytomnie wpatruję się w sufit. Nie mogę zasnąć tej nocy. „Czego się boisz Ren?”. Ta dziewczyna nie wie co mówi. Że niby ja, Ren z klanu Tao mam się czegoś bać? Niedorzeczne. Jednakże przed moimi oczami widzę całe swoje dzieciństwo. Wszystkie treningi, które miały wzmocnić moje ciało, jak i psychikę. Motto rodziny „Niszcz albo zostaniesz zniszczony”. Twarze wszystkich tych, którym odebrałem życie.
— Ja niczego się nie boje — mówię przez zaciśnięte zęby.

HAO

— Ryo! To jest są przepyszne — powiedziała ponownie Aizawa. Gdyby człowiek stawał się tym co je, ta dziewczyna byłaby chodzącą i uśmiechniętą grzanką z serem. Skierowałem swój wzrok na braciszka. Na pierwszy rzut oka widać było, iż nie przespał większości nocy. Sam Ren nie wyglądał lepiej. Jednak atmosfera jaka panowała między wesołą gromadką nie zmieniła się w żadnym stopniu. Anna wstała od stołu. Widzę jak łapie kontakt wzrokowy z Aizawą a następnie wychodzi z pokoju. Po chwili rudowłosa wytarła usta chustką, podziękowała za śniadanie i również już jej nie było. Ciekawość bierze nade mną górę i również idę za nimi. Zastaje je obie w salonie rozmawiające między sobą. Podchodzę bliżej by słyszeć ich rozmowę.
— Wygląda na to, iż nasz plan odnosi sukces, Anno — mówi uradowana niebieskooka siadając na parapecie.
— Jeżeli w założeniu chciałaś doprowadzić tę dwójkę do nieprzespanej nocy, to masz racje —dodaje Itako. Czyżby te dwie knuły coś potajemnie przed przyjaciółmi? Interesujące.
— Chciałam zwrócić uwagę, iż zachowywali się dzisiaj normalnie, czyli w depresje żadną nie popadają — odparła szamanka zaczynając bawić się rękawem bluzki. Spodziewałem się dzisiaj kolejnego barwnego stroju jednakże dziewczyna została przy zwykłej białej bluzce z długim rękawem i granatowych rurkach. Jedynie oba jej nadgarstki były pokryte niezliczoną ilością przeróżnych kolorowych bransoletek. — Dodam jeszcze...— kontynuuje — iż powinnaś po prostu mi zaufać, Anno — zeskakuje z parapetu i rusza w stronę drzwi, przystaje jednak przy Itako stojąc z nią ramię w ramię — wszystko się ułoży, jednak przygotuj się na wyjazd Yoh. Założę się, iż będzie chciał komuś zadać parę pytań — mówi i uśmiecha się do blondynki. Nie wiem jak ona to zrobiła ale o dziwo, medium odwzajemniła uśmiech i dziękuje. Znają się zaledwie dwa dni a rudowłosa już ma niesamowity wpływ na Itako. Jestem tutaj tydzień i po raz pierwszy słyszałem słowo „Dziękuję”, które padło z ust Medium. Kompletnie nie wiedziałem co się dzieje w tym domu i co kombinuje rudowłosa a miałem jakieś przeczucie, że jeszcze nie jedno zmieni.

KIMIKO

Po śniadaniu wsłuchuję się w przeróżne ćwiczenia jakie zadała medium chłopakom. Zaśmiałam się pod nosem. To jest mój drugi dzień od kiedy tu mieszkam a czuję się tu zadziwiająco dobrze. Ludzie są przyjaźni i otwarci na nowe znajomości. Nie zadają też zbyt wiele pytań, co jest dla mnie wielkim plusem. Cieszę się też z tego, iż Anna rozumiejąc moje zabiegane życie zgodziła się nie wysyłać ich na wieczorne ćwiczenia, dzięki czemu będę mogła spędzić z szamanami więcej czasu. Wzdycham cicho i podchodzę do załamanych chłopców z wizją ciężkiego treningu przed oczami.
— Wybieram się dzisiaj do Nathaniela — mówię głośno jednak swój wzrok skupiam na blondynce — Zapomniałam czegoś — dodaję.
— Ah, tak. Wspominałaś o tym. Ren pójdziesz z Kimiko — zarządza. Posyłam uśmiech Treyowi, który zaczął zazdrościć złotookiemu zaś ten przyjął tą wiadomość mało optymistycznie. Założę się, że gdyby mógł, wybrałby trening. Gdy szliśmy na przystanek autobusowy miał ponurą minę.
— Wiesz, mógłbyś się trochę częściej uśmiechać — próbowałam zacząć rozmowę.
Mógłbym — mówi po chwili — ale nie mam ochoty — dokańcza a ja wzruszam ramionami i uśmiecham się złośliwie. Jeśli ma nadzieje na cisze i spokój, to się przeliczył. Gdy wchodzimy do autobusu podwijam rękawy do łokci i rozpoczynam swój monolog. Mówię o wszystkim i o niczym już przez pół trasy. Przechodzę z różnych tematów jakie tylko przychodzą mi do głowy. Opowiadam o dzisiejszym śnie, komentuję różne sklepy obok których przejeżdżamy czy mówię o Nathanielu. Gdy zauważałam, iż udaje mu się nie zwracać uwagę na moje słowa i zatapiał się w swoich myślach, „przez przypadek” trącałam go łokciem bądź lekko podnosiłam głos.
— Czy przestaniesz kiedyś mówić?— pyta zirytowany a ja ledwo się powstrzymuję by moją twarzą nie zawładną uśmiech.
— Hmm... Mogłabym przestać — odpowiadam i czuje jak kąciki ust wędrują ku górze — ale nie mam ochoty — odpowiadam i z uśmiechem dalej skutecznie irytowałam Tao. Gdy dojeżdżamy na miejsce, złotooki szedł za mną rozglądając się po okolicy. Przypomniało mi się jak Yoh powiedział mi, iż tutaj nie pasuje. Nawet nie wie ile osób tutaj się nie odnajduje. Patrze pod nogi i lekko kręcę głową. Wsadzam dłonie do kieszeni, zadzieram głowę ku niebu, tak jak zawsze mam w zwyczaju. Idę w milczeniu zatapiając się w myślach. Słyszę jak Ren odetchnął z ulgi. Jeszcze powrócę do denerwowania chłopaka. Gdy stoję już przed mieszkaniem chcę otworzyć drzwi, lecz wtedy przypominam sobie, iż już tutaj nie mieszkam. Czuję lekkie ukłucie smutku. Trudno zapomnieć o swoich przyzwyczajeniach. Pukam do drzwi i po chwil w progu stoi z uśmiechem tak dobrze znany mi czarnowłosy.
— Czyżby minął już tydzień? — pyta śmiejąc się.
— Czuje zapotrzebowanie na porządną dawkę kofeiny — odpowiadam zgodnie z prawdą. Cienka jak herbata, kawa Ryo nie równa się z czarną jak smoła Nathaniela. Odsunął się by mnie wpuścić i swój wzrok przeniósł za moje plecy. Zapomniałam, że ze mną jest Ren. Śmieje się widząc jego zdziwioną minę.
— On jest ze mną, później Ci wyjaśnię — mówię — zapomniałam czegoś wziąć — dodaje. Nate kiwa głową i wpuszcza nas oboje do domu. Nic się nie zmieniło nie wliczając stosu nieumytych naczyń w zlewie.
— Miałeś zamiar to umyć w najbliższej przyszłości? — pytam.
— Ja po prostu nie mam serca do prac domowych — wyjaśnia i rozkłada ręce w geście bezradności. Tak samo jak ja, myślę. Kręcę głową i wywracam oczami. Podchodzę do umywalki i odkręcam wodę. Kątem oka widzę jak nastawia wodę na kawę. Uśmiecham się.
— Ren, jeśli byłbyś taki dobry to pójdziesz do środkowego pokoju i pod szafką powinna leżeć torba. Weźmiesz ją? — Spoglądam przez ramię na złotookiego. Nie wygląda na zadowolonego z powodu, iż ma wykonać moją prośbę. Patrze na niego błagalnie a on odwraca się i idzie w głąb salonu.
—To jest...? — rozpoczyna czarnowłosy.
— Ren. Mój współlokator — dokańczam za niego.
— Mieszka razem z tym... eee — podrapał się podbródku. Nigdy nie miał pamięci do imion.
— Z Yoh. Wiesz, w sumie to razem ze mną mieszka u niego dziesięć osób, chociaż jest też Morty, który spędza u niego całe dnie, tak więc można powiedzieć, że jedenaście — mówię. Do moich nozdrzy zaczął wdzierać się zapach kawy.
— Musi być tam dużo miejsca — mówi. Oh tak, przestrzeni jest tam wiele. Kiwam lekko głową i biorę swój kubek. Wraca Ren z brązową torbą w ręku i kładzie ją na podłodze.
— Dzięki —mówię. Cieszę się, że moje wszystkie książki wrócą do mnie. Siadam na blacie i słodzę swój napój. Rozpoczynam rozmawiać z czarnowłosym na różne tematy a złotooki oparł się o ścianę i zamilkł. Wzdycham.
— Czyli przeniosłaś się do innej szkoły? — pada pytanie.
— Aha. Mam całkiem blisko — odpieram.
— Nadal nie rozumiem czemu chcesz marnować wakacje — powiedział. Śmieję się i zauważam też, iż Ren zaczął słuchać naszej rozmowy. Cieszy mnie to, że zaczął się wreszcie się czymś interesować, chociaż myślę, iż tylko po to, by dowiedzieć się więcej na mój temat..
— Na początku pierwszego semestru, Przewodniczącego Rady Uczniowskiej wybierają nauczyciele, a wtedy najczęściej zostaje wybrany ktoś kto uczęszczał w lato — tłumaczę.
—Ambitna jak zawsze, co?— śmieje się. Upijam łyk kawy, którą tak lubię, czarna, gęsta, gorzkawa i aromatyczna.
— Szkółka letnia? — pyta Tao. Gryzę się w język by nie powiedzieć mu jak się cieszę, że wreszcie się odezwał. W końcu Anna wysłała go ze mną by zaczął bardziej otwierać się na ludzi i zaczął łatwiej ufać innym. To na pewno ułatwi nam współprace w przyszłości.
—Aha. Szkoda marnować czas na lenistwo — mówię. Rozmowa toczyła się dalej, nawet Ren od czasu wtrącał coś od siebie. Pod koniec nie odzywałam się w ogóle, ponieważ Nathaniel oraz Tao znaleźli wspólny temat... w sposobach walki. Patrze na zegar. Ryo obiecał mi naleśniki, więc nie mogę przegapić obiadu no i Ren musi się załapać na trening a ich rozmowa nie wygląda jakby zmierzała ku końcowi, dlatego przerwałam im rozmowę, pożegnałam się z przyjacielem, obiecałam wizytę w przyszłym tygodniu i wyszłam razem z Renem na ulice. Idziemy ramię w ramię w ciszy. Ja z rękoma w kieszeniach on z opuszczonymi wzdłuż ciała, w jednej dłoni trzymał moją torbę. Poczekaliśmy chwilę na przystanku i po chwili siedzieliśmy już w rozgrzanym autobusie.
—Co masz w tej torbie? — pyta złotooki. Uśmiecham się.
— Parę książek — mówię i widzę jego skrzywioną minę — może trochę więcej niż parę — śmieje się. On kiwa głową i zamilkł. Ja wyglądam przez okno i siedzimy spory kawałek czasu w ciszy. Jednak czuje wzrok złotookiego na sobie i spoglądam na niego unosząc jedną brew do góry.
— Nie do wiary — rozpoczyna z ironią. Przyjrzałam mu się i wygląda na to, iż poprawił mu się humor — ty milczysz. Już myślałem, że będziesz znowu mówić o niczym przez półgodziny — kończy swoje zdanie. Wzruszam ramionami.
— Mam wrażenie, że nie odpowiedziałeś na moje pytanie nawet sam sobie — odpowiadam i łapię z nim kontakt wzrokowy. To jest bitwa na spojrzenia. Dobrze wie o które pytanie mi chodzi. Kątem oka widzę jak jego Aura zaciska się. Znowu się w sobie zamykał. No dalej, Lenny. Błagam go wzrokiem by stawił czoła demonom przeszłości. Nie zamierzam pierwsza spuścić wzroku tak samo jak i on. Po chwili wzdycha i wywraca oczami. Gryzę się w wargę by się nie roześmiać. Wygrywam. Jednak domyślam się, iż by znalazł odpowiedź trzeba poczekać. Przecież do oczywistych odpowiedzi dochodzi się na samym końcu. Reszta drogi mija nam w ciszy. Zanosi torbę do mojego pokoju a ja zostaje w salonie. Lekko zakręciło mi się w głowie więc siadam na podłodze kuląc nogi. Po drodze zabrałam Yoh słuchawki i teraz zamykam oczy i całą swoją uwagę poświęcam na słowach piosenek. Nie wiem ile czasu mija, kiedy czuję jak zsuwają mi się słuchawki z uszu. Otwieram oczy i widzę przede mną kucającego Treya. Uśmiecham się lekko a on mówi mi, że jest już obiad. Oddałam Yoh jego własność chwaląc jego gust muzyczny. Po posiłku wychodzę na dwór razem z moim zeszytem i siadam pod tym samym drzewem co wczoraj. Rysuję chwilę małą sikorkę która skakała w trawie nieopodal mnie. Czuję ciepłe promienie słoneczne na mojej skórze. Przypomina mi się zarwana noc by przeczytać książkę mistrza grozy i nagle czuje się senna. Chwilę później znużył mnie sen.

***

Rudowłosa usłyszała łamiącą się gałązkę za jej plecami. Wyczulona na wszelakie dźwięki obudziła się. Otworzyła oczy i ziewnęła. Odwróciła się i zobaczyła chłopaka wracającego do domu.
— Ren? — zdziwiła się, a on spojrzał przez ramie.
— Nie chciałem Cię obudzić— powiedział.
— Nie szkodzi. Chciałeś coś? — spytała Kimiko i przetarła oczy. Lekki uśmiech błądził na jej twarzy. Fioletowo-włosy odwrócił się całkowicie do dziewczyny, jednak nadal stał kilka kroków dalej od niej. Patrzyli sobie w oczy przez chwilę po czym wreszcie się odezwał.
  — Tak naprawdę nie czekasz na moją odpowiedź — bardziej stwierdził niż zapytał złotooki. Dziewczyna przytaknęła głową. — Czyli jeżeli ja zadam Ci pytanie, ty też możesz nie odpowiadać, tak? — zapytał. Niebieskooka podniosła jedną brew w geście zdziwienia po czym przywołała swój uśmiech i pokiwała głową.
— Pytaj— powiedziała. Ren podszedł i usiadł obok dziewczyny tak, że oboje opierali się o pień drzewa a ich ramiona dzieliło parę centymetrów. Milczał ponownie.
— Wyjaśnisz mi dlaczego zawsze jesteś taka zadowolona z życia? — zapytał. Aizawa zdziwiła się, a zdziwienie zmieniło się w zmieszanie lecz te emocje na jej twarzy przyćmił lekki uśmiech.
— Każdy dzień jest warty uśmiechu, Ren — odpowiedziała. Jednak on popatrzył na nią kontem oka i westchnął.
—Tak myślałem — odparł po czym wstał i ruszył w stronę domu. Ona jednak go nie powstrzymała. Opuściła głowę, chowając twarz za grzywką. Zaczęła skubać trawę zastanawiając się, co teraz powinna zrobić.
—Inteligentny jest — powiedział blondyn pojawiając się nagle obok rudowłosej.
—Nie doceniasz ich—odpowiedziała dziewczyna podnosząc wzrok by napotkać zielone tęczówki towarzysza — zresztą, chyba ja też — dodała szeptem po czym wstała. Ponownie dzisiejszego dnia zakręciło jej się w głowie. Oprała rękę o pień drzewa a drugą potarła sobie czoło. Po chwili szła już do pokoju by przygotować się do jutrzejszych obowiązków.

LEN

Kimiko zachowuje się normalnie przy kolacji. Rozmawia i śmieje się, nawet apetyt jej nie zmalał, jednak skutecznie omija mój wzrok. Wzdycham. Czyli jednak trafiłem w sedno z pytaniem. Chociaż raczej, gdyby nie to smutne spojrzenie pomimo uśmiechu, uwierzyłbym w jej pierwsze słowa. Zawsze ufam swojemu przeczuciu, a ono mi mówi, że za tą powłoką optymistki coś jeszcze tkwi.
Wieczorem, gdy wszyscy rozeszli się do swoich pokojów postanowiłem wyjść na werandę, lecz ku mojemu zdziwieniu zastałem tam siedzącą na stopniach Kimiko przyciskającą do siebie jakąś prostokątną rzecz. Odwróciła się do mnie i uśmiechnęła. Było wyjątkowo ciemno. Księżyc oraz gwiazdy schowane były za chmurami. Takie noce są ponure i smutne. Zawiał lekko wiatr. Przyglądałem się dziewczynie. Przymknęła oczy, wstała i lekko się zachwiała. Chwyciłem ją za ramie by złapała równowagę. Zmarszczyłem brwi przyglądając jej się. Ona widząc moje badawcze spojrzenie przywołała uśmiech i pokręciła głową.
— Muszę chyba odpocząć — powiedziała szybko i skierowała swe kroki ku drzwi. Usłyszałem jak rzuciła jeszcze „ Dobranoc” po czym zniknęła za ścianą. Podszedłem do barierki i oparłem się o nią. Zacząłem myśleć nad tą sytuacją. Przez chwile wydawało mi się, jakby chciała coś powiedzieć. Westchnąłem i spoglądam w zachmurzone niebo.
.
***

Następnego ranka gdy niektórzy domownicy byli jeszcze jedną nogą w krainie snów i nieprzytomnie jedli śniadanie, padło jedno pytanie, które przez chwilę przerwało ciszę.
—Gdzie jest Kimiko? — spytał Ryo po czym ziewnął. Wszak była godzina za piętnaście ósma i o ile wcześniej domownicy sypiali do dziewiątej, od dzisiaj mieli przyzwyczajać się do porannego wstawania.
— Pewnie śpi. Ona nie chodzi na treningi — odparła Pilica przecierając oczy. Dziewczyna nie rozumiała dlaczego ona też musiała tak wcześnie wstawać. Przecież były wakacje. Nagle po domu rozniósł się hałas, brzmiący jakby coś wywróciło się na ziemię.
  — Chyba już wstała — powiedział Choco a wszyscy zgodnie przytaknęli. Trey właśnie korzystał z nieobecności niebieskookiej i wziął ostatnią grzankę i położył na talerzu. Nalał sobie trochę soku pomarańczowego i już chciał zaspokoić potrzeby swojego żołądka gdy obok wejścia do kuchni, skakała na jednej nodze Aizawa próbując w pośpiechu założyć trampki.
— Dzień dobry! Pogadałabym dłużej ale zaspałam — wbiegła do pomieszczenia i zabrała z talerza Horohoro grzankę i wsadziła ją sobie do ust.
— Dziękuje — powiedziała niewyraźnie i chciała już wyjść tak szybko jak weszła jednak została powstrzymana.
— Ryo zrobił Ci drugie śniadanie — powiedział ze spokojem Ren. Rudowłosa na słowo śniadanie spojrzała w stronę Tao a następnie na blat. Faktycznie obok mikrofalówki leżała torebka śniadaniowa. Podeszła szybko i zabrała ja chowając do torby.
— Dziękuję Lenny — odparła i zanim wyszła z kuchni zahaczyła stopą o wysunięte krzesło i wywróciła się. Zaśmiała się i wstała. Lekko się zachwiała i chwyciła oparcia. Pokręciła głową a następnie machając jeszcze wszystkim na pożegnanie opuściła pomieszczenie. W pokoju zapanowała cisza, jedynym dźwiękiem który dało się słychać to ciche łkanie Treya, któremu odebrano tak smakowite śniadanie. Masował się po brzuchu przepraszając go za niepełnowartościowe pożywienie.
— Czy ona miała na sobie mundurek szkolny? — spytała Jun patrząc się jeszcze w puste drzwi. Faktycznie, dziewczyna miała na sobie ciemnozieloną spódniczkę, czarne zakolanówki, białą koszulkę i szary, luźny sweter a pod szyją czerwoną kokardkę.
— Tak. Panienka Kimiko uczęszcza do szkółki letniej — odpowiedział Ryo, który zdawał się już całkowicie budzić.
— Kto by chciał chodzić w wakacje do szkoły? — zaczął nieudany komik.
— Bardziej mnie zastanawia, że Renowi nie przeszkadza, że zdrobniła jego imię — wtrącił ze złośliwym uśmieszkiem Yoh.
— Skąd ten pomysł że mi to nie przeszkadza! — zaczął się złościć złotooki.
— Ponieważ w ogóle nie zareagowałeś — dodała ze spokojem Itako.
— Jak mogłem cokolwiek powiedzieć skoro od razu wyszła! — bronił się Tao. Jednak większość patrzyła na niego ze złośliwymi uśmiechami. Tak właśnie mijało śniadanie wesołej gromadki. W tym samym czasie pewna rudowłosa biegła ile w sił w nogach by nie spóźnić się pierwszego dnia szkoły.

YOH

Nie wiem jak to się stało, ale Anna dała nam wolne po obiedzie. Teraz rozumiem dlaczego trening po śniadaniu był bardziej surowy. Dla mnie to bardzo dobra wiadomość, ponieważ mogę leżeć sobie teraz na zielonej trawie i przyglądać się niebieskiemu niebu oraz chmurom. Jedna przypomina mi talerz pełen cheeseburgerów. Może jutro uda mi się wyrwać do tej budki, którą mijamy po drodze? Przez chwilę leżę tak, słuchając muzyki gdy stwierdzam, iż to najlepszy moment by poinformować o pewnej sprawie Anne. Im szybciej to załatwię tym lepiej. Westchnąłem, powoli wstając. Kieruję swe kroki ku salonu mając nadzieje, iż tam właśnie znajdę medium. Dziwię się, ponieważ przed telewizorem siedzi Trey, Choco oraz Morty oglądając jakiś program, śmiejąc się przy tym. Spojrzałem na zegar, wybił godzinę 18. O tej godzinie zwykle szły jakieś telenowele. Wzruszyłem ramionami i wszedłem po schodach. Przechodzę obok drzwi rudowłosej. Jeszcze nie wróciła, odkąd wyszła rano. Morty mówił, że Kimiko przeniosła się do naszej szkoły. Kompletnie nie rozumiem jak można chcieć marnować wakacje oraz dlaczego tak bardzo chce być przewodniczącą. Przecież to kolejny obowiązek, a kto normalny chce powiększać sobie ilości zadań? No i będzie zmuszona zostawać dłużej w szkole. Masakra. Ale dlaczego tak długo jej nie ma? Pukam do drzwi Itako. Słyszę „wejść” tak więc otwieram drzwi. Anna siedzi na łóżku czytając książkę. Spojrzała na mnie i odłożyła lekturę. Postanowiłem nie zajmować jej wiele czasu.
— Tak, Yoh? — pyta.
— Ja... — drapie się z tyłu głowy i przywołuje uśmiech – chciałem powiedzieć, że chce jechać do Izumo w najbliższym czasie — mówię. Nie wyglądała na zdziwioną, tylko lekko się uśmiecha. Chciała coś odpowiedzieć jednak dotarł do nas głos z dołu.
— Wróciłam! — krzyknęła Kimiko a ja słyszę jak wbiega po schodach. Nagle drzwi otwierają się i do pokoju Medium wpada niebieskooka.
— Anno, mam do Ciebie... — widząc mnie zdziwiła się i śmieje – przepraszam, już wychodzę — mówi i już się cofa ku wyjściu.
— Poczekaj Kimiko — zatrzymała ją medium. Dziewczyna staje w progu i kiwa głową — Yoh, to oczywiste, że możesz jechać do swojego rodzinnego domu. Nie musiałeś mnie o to pytać – zaczęła. Zdziwiłem się ponieważ takie słowa rzadko padają z ust Anny — Chciałam tylko zapytać, czy nie miałbyś nic przeciwko, by Kimiko pojechała z tobą? - otwieram usta, jednak nic nie mówię. Anna pyta się mnie o pozwolenie. Przeniosłem wzrok z rudowłosej to na Itako. Zauważyłem, iż spędzają dużo czasu ze sobą.
— Eee, a czemu ja? — pyta rudowłosa.
— Mam tam pewną rzecz do odbioru, jednak nie mogę jechać – odparła.
— Ale ja mam szkołę a potem jeszcze...— nie mogła dokończyć ponieważ jej przerwano.
— Dlatego pojedziecie w weekend – dokończyła Medium i wróciła do lektury. To oznaczało, iż był to koniec dyskusji. Podziękowałem i wyprowadziłem Kimiko z jej pokoju. Ta przez chwilę patrzyła na zamknięte drzwi ze zdziwioną miną, potem jęknęła cicho i uśmiechnęła się.
— W takim razie muszę zadzwonić. Yoh mogę użyć twojego telefonu? — pyta.
— Jasne — odpieram — jest na korytarzu koło kuchni — sam też schodzę na dół, więc rudowłosa idzie obok mnie.
— Jak w szkole? — pytam i śmieje się.
— Jak na pierwszy dzień dobrze — mówi i uśmiecha się. Podchodzimy do telefonu i zostawiam ją samą. Idę do kuchni po jakąś przekąskę. Było słychać dobrze rozmowę dziewczyny. Pierwszy telefon wykonała do Nathaniela przepraszając go, że nie przyjdzie w weekend. Drugi raz gdy zadzwoniła wyglądało to najbardziej oficjalną rozmowę.
— Dobry wieczór – rozpoczęła. Ja w tym czasie wyjąłem z szafki masło orzechowe.
— Tu Kimiko Aizawa. Chciałam spytać czy w sobotę mogę przyjść na poranną zmianę... Tak, wiem... To nagły wypadek... Dobrze... Nie, to nic poważnego... Dziękuje... Do widzenia — Rozłącza się. Kończę smarować dwie kromki chleba. Niebieskooka siada na blacie i zabiera jedną kanapkę. Jęknąłem cicho.
— Wybacz Yoh. Nie jadłam nic od drugiego śniadania — usprawiedliwia się. Uśmiecham się i sam zaczynam jeść drugą kromkę.
— Mogę o coś spytać? — zaczynam opierają się o blat. Ona kiwa głową, ponieważ miała pełną buzię — powiedziałaś „poranna zmiana”. O co chodziło? — pytam.
— Nic wielkiego. Po szkole pracuje na pół etatu — wyjaśnia wzruszając ramionami i zaczyna oblizywać palce. Niesamowite, szkoła, praca i to wszystko w wolnym czasie. — Nie patrz na mnie jak na kosmitę — śmieje się — chyba nie myślałeś, że mieszkam u kogoś za darmo – dopowiada.
— Eee...— drapię się po karku. Właśnie tak myślałem. Zresztą, nie chciałem od nikogo żadnych pieniędzy. Ona ponownie chichocze. Śmieje się jak mała dziewczynka.
— Jaka praca? — pytam. Dziewczyna zaczyna masować sobie skronie.
— W kwiaciarni. Może nie brzmi zachęcająco, ale w okresie próbnym płacą 650 jenów na godzinę, a później będę mieć 800. Nie jest to za dużo, jednak nie znajdę niczego lepszego, biorąc pod uwagę to, że nie mogę codziennie pracować od rana no i wątpię bym gdzie indziej miała taką miłą starszą panią za szefa. Dzisiaj skończyłam wyjątkowo wcześnie bo miała coś do załatwienia. — Przyglądam jej się. Była cała zabiegana a nie wyglądała nawet na zmęczoną. — Tak w ogóle, to gdzie mam z tobą jechać? — pyta po chwili.
— Do Izumo — odpowiadam. Ona kiwa głową i zeskakuje na podłogę. Chwieje się i przewróciłaby się gdybym nie złapał jej w pasie podtrzymując ją.
— Przepraszam Yoh. Po prostu zakręciło mi się w głowie. Lepiej jak pójdę do pokoju – nie przejmując się jej słowami odgarnąłem jej grzywkę i położyłem dłoń na jej czole.
—Masz gorączkę. Powinnaś leżeć w łóżku – mówię a ona delikatnie się wyrwała kręcąc głową.
—Mam jeszcze sporo rzeczy do zrobienia – mruknęła pod nosem. Patrzyłem jak idzie przed siebie a następnie upada na ziemie. Zakląłem w myślach.

***
Gdy rudowłosa otworzyła oczy zorientowała się, iż leży w swoim pokoju. Zerwała się szybko do pozycji siedzącej gdy poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
— Musisz leżeć — dotarł do niej melodyjny głos Fausta — masz gorączkę, dałem Ci lek. Powinien pomóc – dodał spokojnie i zamknął swoją apteczkę. Wstał z krzesła, które wcześniej przysunął i wyszedł z pokoju. Na jego miejscu usiadł szatyn, który przedtem stał trochę z tyłu.. Dziewczyna wolała nie pytać co było w tych lekarstwach. Oparła się na łokciach i potrząsnęła głową.
— Nie mogę leżeć, muszę się przygotować na jutro do szkoły – powiedziała.
— Nie jestem przekonany czy powinnaś jutro wychodzić z łóżka jeżeli Ci nie przejdzie – odparł spokojnie Yoh a rudowłosa ponownie opadła na łózko.
— Nie mogę poddać zwykłej gorączce – szepnęła wtulając się w poduszkę i kładąc dłoń na czole.
— Jeśli nie pójdziesz do szkoły będziesz się z tym źle czuła? — zapytał i przyjrzał się Aizawie. Ona prychnęła i pokręciła głową.
 — Źle? Nie, bo wiem, że są gorsze rzeczy – odarła spokojnie i zamknęła oczy. Yoh wiedział, iż lekarstwo zaczyna działać i niedługo Kimiko zaśnie.
— Jakie? — spytał Asakura. Dziewczyna nie otworzyła oczu i przez chwilę milczała.
  — Nie powiedziałam... — zaczęła i zmarszczyła brwi — nie powiedziałam by uważała na siebie... — otworzyła na chwile oczy by znowu je zamknąć — tego dnia gdy wychodziła do pracy. Ja... zawsze jej to mówiłam ale tego wieczoru pokłóciłyśmy się o jakąś głupotę i poszłam do pokoju nic jej nie mówiąc. Kiedy rano się obudziłam jeszcze mamy nie było. Potem dowiedziałam się że miała wypadek... a... ja... nawet... — rudowłosa nie dokończyła ponieważ zmorzył ją sen. Yoh siedział jeszcze przez chwilę koło Kimiko myśląc nad jej słowami po czym wstał i wyszedł z pokoju. Gdy stanął na korytarzu widział jak drzwi od pokoju Rena zamykają się. Poszedł do siebie i rzucił się na swoje łózko i przez chwile patrzył się w sufit.
  — Za niecały tydzień poznam jego historie, Amidamaru — szepnął.


 Od razu tłumaczę, iż notka pojawia się w niedziele tylko dlatego, iż wyjechałam na tydzień i wróciłam dopiero wczoraj wieczorem. Miałam w planach opublikować ten rozdział od razu po przyjeździe, ale kiedy przeczytałam to co napisałam... lepiej tego nie komentować. Z notki nie jestem zadowolona i gdyby nie to, iż zawiera parę ważnych informacji, byłaby pominięta. Nie mam już żadnego pomysłu, jak bardziej mogłabym ją poprawić, dlatego pozostaje mi poprosić byście wytrzymali do następnego czy 7 rozdziału z których już jestem bardziej zadowolona. W komentarzach, do poprzedniej notki padło stwierdzenie, iż Kimiko na początku wydawała się żeńskim odpowiednikiem Yoh. Cóż, pierwsze wrażenie często myli i w przyszłych notkach Kimiko obroni się jako indywidualna postać. A co do jej reishi... Na początku miała być sama Empatia ale potem gdy wzięło mnie na to co powie mi Wikipedia na temat SK,  i tam padło stwierdzenie "dar współodczuwania, zwany w mandze "reishi"". Tak więc gdy się nad tym zastanowiłam, doszłam do wniosku, iż nie kontrolowana Empatia w młodym wieku, przez którą czuje się wszystkie emocje z otoczenia ma prawo wywołać Reishi. Co do kontrolowania Reishi... U mnie Hao, Kimiko jak i Anna panują nad tą zdolnością i jeżeli nie chcą to nie słyszą głosów w swojej głowie xd W następnej notce będzie wyjaśniony wpływ niekontrolowanej umiejętności Reishi na Hao.  Ostatnia sprawa, bo już się i tak za dużo rozpisałam xd Podczas rozmowy na gadu, padło stwierdzenie, czy aby na pewno nie przesadzam z wpływem Kimiko na Anne. Ich wzajemne stosunki są i na razie pozostaną pewną 'tajemnicą'.  Oraz pewna osoba spytała mnie czy będę pisać w pierwszej osobie jako wszystkie postacie. Cóż, powiem tylko, iż piszę w pierwszej osobie tylko o tych postaciach w których charakter potrafię się wczuć. Dlatego od razu mogę powiedzieć, iż nie doczekanie napiszę jako np. Faust, ponieważ mam wrażenie, iż co drugie zdanie musiałabym wplątać myśl o Elizie xd

24 komentarze:

  1. Cóż, miło z twojej strony, że jest odzew na mój komentarz. Jako, że to twoje opowiadanie i kreujesz je jak chcesz, nie mam więcej pytań a propos wyżej wymienionych spraw.
    Ogólnie, widziałam kilka literówek, poza tym wykazujesz obsesję na punkcie 'że' i 'iż'. Przynajmniej w pierwszej części tekstu. W drugiej bardziej bolały mnie konstrukcje zdań. Odniosłam wrażenie, że były albo za krótkie i sztywne albo za długie i mało zrozumiałe...
    Poza tym jakieś takie błędy widziałam typu 'ku drzwiach' czy coś w ten deseń. Wiesz, ja osobieście też robię takie błędy, dlatego mam kilka osób które z wielką radością poznęcają się nad moją twórczością znajdując w niej najmniejsze błędy (pokłony w stronę Arhaolin [Arhaolin pewnie w tym momencie biłaby pokłony w stronę Hab]). Więc ty też sobie taką zacną, dobroduszną osóbkę znajdź. ^^

    To tyle jeśli chodzi o błędy które można poprawić. A co do tekstu... Jak na razie niewiele się wydarzyło, jednak odnoszę wrażenie, że twoja bohaterka będzie Mery Sue pełną piersią. Znaczy, zapowiada się, że ma jakieś własne problemy i podoba mi się jej upór w robieniu wszystkiego. Dobrze to opisałaś. Ale mimo wszystko, wygląda na taką wszystko wiedzącą i wszystko umiejącą. Jednak mówię, że póki co jest za mało akcji, żeby to oceniać.

    Och, ciekawe czy będę pierwsza xD I ciekawe, czy znowu walnęłam pokaźnego monologa, czy tylko mi się wydaje xD'
    W każdym razie, widzę, że informujesz o nowych notkach, więc chciałabym też dostąpić tego zaszczytu. Albo na blogu [why-i-have-to-fight.blogspot.com] albo na gg [2176006].
    Czekam na nowy rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wiem, polski zły, polski trudna język. Ja najbardziej nie cierpię się z interpunkcją, poza tym składnia też leży i kwiczy bo moje zdania żyją własnym życiem.
    Hao i Yoh są dość często ucinani. Po prostu Nel ma wielgachny monitor. Aczkolwiek pytała Arhaolin, która też ma laptopa i dostosowywała bliźniaków do jego wielkości. A Nel nie chce ich zmniejszać, bo dostanie oczopląsu. Poza tym i tak już dużo robiła przy tym obrazku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie bardzo mi się podobało i naprawdę nie wiem, czego Ty chcesz od tej notki xD Było kilka literówek i błędów interpunkcyjnych, ale one zdarzają się każdemu. No i zapamiętałam, że raz zamiast "kątem" napisałaś "kontem"... Jeśli natomiast chodzi o treść. Cóż... Kimiko sporo straciła w moich oczach. Jak dla mnie jest zbyt idealna. Śliczna, mądra, wszyscy się nią interesują, ma świetne moce, rzadko spotykane, więc jest ślina, skrywa tajemnice i oczywiście musi na siebie brać więcej, niż udźwignie i opierać się, że ona potrafi (Etto... bezsensu ta moja paplanina)... No i spiskuje z Anną, (a o tym potem) co jest niemalże niemożliwe. Itako raczej z nikim się nie układa, a tu dwa dni i zachowuje się tak, jakby bezgranicznie ufała Aizawie. No i co do tego spisku... Też mi się nie podoba. Nienawidzę, jak ktoś manipuluje innymi, a nasza kochana rudowłosa i Kyouyama zwyczajnie wodzą chłopaków za nos. Chcą u nich wywołać określone reakcje, wpływając na to swoim zachowaniem. Och, jak ja tego nie cierpię! To zwykłe zarozumialstwo, tak mieszać się w czyjeś życie i robić z niego kompletnego idiotę, który nawet nie wie, co się dzieje ==.
    I to tyle, jeśli chodzi o moje żale i smutki. Wybacz, mam nadzieję, że Cię tym do mnie nie zniechęciłam. Po prostu, chciałam napisać szczerze, co mnie gnębi xD
    Ech, muszę jednak powiedzieć, że bardzo podoba mi się to, że u Ciebie Yoh, to nadal Yoh, a Ren, to nadal Ren ^^ Ja zawsze mam z tym problem i dlatego wolę wprowadzać swoje postacie, niż kierować już istniejącymi. Poza tym, masz naprawdę fajny styl, a notki czyta się przyjemnie, więc zamierzam dalej czytać, o ile oczywiście sobie tego życzysz xD
    Ok, buźki i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Walcz, walcz, wierzę, że nie polegniesz i umrzesz swoje błędy na śmierć!
    Skoro nie lubisz wracać do starych rozdziałów, to może poprawiaj je na bieżąco? Nawet jak ci czasu szkoda, czy może tuż po napisaniu rozdziału nie widzisz swoich błędów (to ja! to ja! *Nelowe wewnętrzne Ja zgłasza się jako żywy przykład*) to pewnie z czasem nabierzesz wprawy (ma nadzieję, że u niej będzie tak samo, bo będzie musiała bić pokłony w stronę Arhaolin do końca życia *Nelowe wewnętrzne Ja jest zdegustowane*)
    A jak już mowa o 6 rozdziale, to kiedy zamierzasz go opublikować? *Nelowe wewnętrzne Ja patrzy na Izzie słodkimi, dużymi oczętami czy co ona tam ma*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że odpowiedziałaś. Widzisz, większość bloggerów, gdy zwrócisz im uwagę, strzela wielkiego focha i nie odzywa się, albo jeszcze warczy i wyklina Cię od najgorszych. Tak właściwie, to nawet nie chciałam Cię skrytykować. No... Może jednak trochę z Kimiko, bo jak dla mnie jest naprawdę "za idealna"... Nikt nie jest perfekcyjny we wszystkim, prawda? Druga twarz bynajmniej nie jest zła, jeśli chcesz, to ją stwórz, po prostu myślę, że nałożyłaś na tą postać zbyt wiele pozytywnych cech i jest ona "przesadzona". Uważam po prostu, że po pewnym czasie zacznie ona strasznie irytować czytelników, bo aż zazdrość człowieka bierze "Dlaczego to jest ona, a nie ja?!". Sama kiedyś tworzyłam takie postacie, (O zgrozo, na swój wzór!) myślę, że autorzy kreują je gównie po to, aby podnieść sobie samoocenę ( Jej, i wcale nie chodzi o to, że jesteś jedną z tych autorek xD). Etto... To może ja coś poradzę, zamiast tylko ględzić? xD Jeśli o mnie chodzi, to chyba powinnaś wymyślić jej jakieś złożone wady... No i mam nadzieję, że znajdzie się parę osób w Twoim opowiadaniu, które nie będzie lubiły Kimiko za jej charakter, bo niestety w życiu tak jest, że nie zawsze się wszyscy lubią, prawda? xD
    Cóż nie ukrywam, że sprawa manipulacji mocno mnie irytuje (ugryzłam się tu w język). Dałaś mi jeszcze lepszy powód do nienawidzenia Anny ==.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, dopiero za sześć dni?
    *Nelowe wewnętrzne Ja zastanawia się, gdzie można zwiać przed odpowiedzią na postawione jej pytanie*
    Generalnie, rozdział pierwszy jest planowany na jutro... dzisiaj niedziela, tak? W każdym razie, jest on już napisany i wgl, ale chciałam go opublikować dopiero kiedy wyskrobię jako taki rozdział drugi, żebym miała luz i była chociaż ten jeden rozdział do przodu. Ale z rozdziału drugiego mam tylko jeden akapit, napisany w dodatku w tej samej godzinie co skończyłam pisać rozdział pierwszy. Od tamtej pory skrobnęłam kilka zdań i na tym zostało. Ja nawet nie mam w umyśle wyobrażenia tego rozdziału a to źle. Bo tam się, cholera, nic nie dzieje! *Nelowe wewnętrzne Ja mentalnie wali głową w biurko*

    OdpowiedzUsuń
  7. A no nie ma za co. xD Ja do wymyślania negatywnych postaci jestem bardzo chętna i zawsze mogę podsunąć jakiś niecny pomysł xD Uwierz mi, kochana. Większość bloggerów naprawdę nie radzi sobie z krytyką i albo upiera się przy swoim i nie da sobie nic powiedzieć na zasadzie "głupia z ciebie idiotka, ja wiem najlepiej", albo po prostu się focha i urywa kontakt (choć moim zdaniem to drugie gorsze, jak ja nie znoszę takich, co to nagle urywają kontakt tylko z Tobą, [ wiadomo, jak całkiem zniknie, to mogło się coś stać ] a innym komentują i w ogóle... I nawet nie wyjaśnią sprawy == Tak samo jak nie znoszę manipulacji... Wybacz, nie ścierpię tego. (Idzie wyrywać sobie włosy z głowy). Jak ja nienawidzę robienia z ludi idiotów! >.<" AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
    Dobra, rzeczywiście akcja nie jest na tyle rozwinięta, abyś ukazywała teraz wszystkie wady i zalety Kimiko. Po prostu na razie skupiłaś się na jej pozytywnych cechach i to wieeelu pozytywnych cechach i to strasznie rzuca się w oczy, dlatego zwróciłam na to uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  8. E tam, nie martw się. Ja też nigdy nie dostrzegam niedopracowania swoich bohaterów i wszystko naciągam xD. Nie oszukujmy się, z punktu widzenia autorów prawie nigdy ich postacie nie są przesadzone, dlatego tak ważna jest szczerza opinia czytelników. (No dobra, moja mama dziwnie się na mnie popatrzyła, jak zaczęłam się śmiać) Ach, a śmieję się, ponieważ mam nadzieję, że ta "specyficzna" przyszłość Anny nie będzie zbyt kolorowa... No cóż... Za despotycznymi tyrankami też nigdy nie przepadałam i moim zdaniem nie pasuje ona do Yoh... Przecież on jest taki kochany... A ona... No wręcz przeciwnie.xD
    Ech, Twój styl jest bardzo dobry i naprawdę przyjemnie się czyta Twoje opowiadanie. Mogę spytać ile już masz napisanych rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
  9. Etto... (robi minę niewiniątka). No wiesz, na nowy rozdział w przyszłym tygodniu to raczej nie ma co liczyć, ponieważ mnie tak jakby teraz nie ma w domu xD. Na pewno będę chciała dodać jeszcze coś przed końcem wakacji. Poza tym, jeśli chodzi o mnie, to proszę uzbroić się w cierpliwość, bo kilkumiesięczne przerwy na moich blogach to codzienność xD Ach, wybacz, ale nie mogę się powstrzymać... Kogo Ty widzisz w roli dziewczyny Yoh? (ciekawskie oczy dziecka)

    OdpowiedzUsuń
  10. I znowu płaczę. Przepraszam, ale naprawdę nie wiem dlaczego. W końcu wcale nie musi chodzić nam o tę samą osobę. Cóż wszystko jednak wskazuje na to, że to będzie ONA, a wiedź, że jeśli tak będzie, to ja się tu rozkleję ze szczęścia doszczętnie. Jestem z nią tak emocjonalnie związana, że... No sama widzisz. (Dobra, idę na chwilę po chusteczki, bo sobie klawiaturę moczę).
    Ech... Mam nadzieję, że jednak chodzi nam o tę samą dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaraz, zaraz... Ty wiesz o kim ja myślę, a zarazem wiesz o kim Ty myślisz... I mi nie powiesz? T.T Z Twojej wypowiedzi mogłabym jednak wywnioskować, że to o nią chodzi, jednak nie chcę sobie robić nadziei. Takie moje szczęście, że rzadko kiedy los się do mnie uśmiecha, a ostatnio miałam naprawdę dobry tydzień ==. Jeśli jednak obie myślimy o tej samej osobie, to powiedziałabym raczej, że na Twoim blogu zapanuje ogólna atmosfera szczęścia, przeplatana ze łzami radości... A przynajmniej z mojej strony.
    A jeszcze co do tych notek na moim blogu, bo w poprzednim komentarzu o nich zapomniałam, to... No cóż. Mój leń nie wybiera xD. Ja niestety nie mam napisanych rozdziałów na zapas ^ ^. Mogę jednak obiecać, że postaram się nie robić przerw większych niż miesiąc.

    OdpowiedzUsuń
  12. To może nazywajmy ją po imieniu, co? No proszę, kochana. Ty zacznij xD Ach, niestety ja nie mam zbyt dużej cierpliwości do opowiadań, a "genialne pomysły" wpadają mi do głowy szybciej, niż jeździ Kubica, więc różnie ze mną bywa. Wiesz, chyba chodzi po prostu o to, że brak mi pewnej samodyscypliny... Ech, ale mam nadzieję, że Ty ją posiadasz xD

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja sobie to teraz wszystko policzę na paluszkach ^^. Cóż, z tego wychodzi, że szósta notka ma być 20, a siódma 27... Ech, jeśli przed końcem wakacji, to postaram się wytrzymać ^^. Mi pomysły wpadają do głowy i niestety w niej zostają, tylko zwykle owocuje to nowym blogiem, a nie świeżym wątkiem w starym opowiadaniu ==. Etto... lepiej, abyś nie wiedziała, ile ja wcześniej historii prowadziłam xD
    Błahahaha, dobra czekam na rozdział, w którym dowiem się, kto jest wybranką Yoh! Jako przyszły psycholog, obiecuję wszystko dokładnie przeanalizować xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział pierwszy został właśnie opublikowany na why-i-have-to-fight.blogspot.com - serdecznie zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  15. Oho Anna i Kimiko spiskują. Lena chcą nauczyć zaufania i udzielania się towarzysko, a Yoh...? Właśnie, czego chcą od niego? I Anna prosi Yoh o pozwolenie, a nie wydaje polecenia... dziwne.
    Nie wiem czy już to kiedyś pisałam, ale lubię Kimiko. Jest ciekawą i inteligentną postacią. Z całą pewnością potrafi wykorzystać swoje zdolności tak, by pomóc innym. Nie nazwałabym jej też żeńskim odpowiednikiem Yoh. Jasne, jest optymistką, tak jak szaman, ale jest też inna. Ma swój charakter, jest ambitniejsza. I bardzo fajnie wkurza Lena^^ Zdaje się, że ma smutną przeszłość. Raczej nie powinna się obwiniać o wypadek matki, ale cóż. Poczucie winy nigdy nie kieruje się logiką.
    U mnie też nowy rozdział.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Chym, chym, chym. Hab jest tu pierwszy raz i wciąż boi się, że coś nagle wychynie znienacka. Na razie jednak nie uświadczyła żadnego yaoi ani chamskiego hentaica, nawet przyczajonego shonen-aia (cóż za ambitna odmiana), które to mają w zwyczaju powodować nagłe drgawki i rzuty laptopem o ścianę. Co do szablonu to znośnie jest, choć to papierzysko na górze się tak jakoś zaskakująco szybko kończy i kolorki też jakoś się tak czasem nie łączą, ale mawiają, że wyczucie estetyczne Hab urwało się z innej planety. Nom, a teraz treść. Chcesz zrobić porządną krzywdę Kimiko robiąc z niej totalną Mery Sue. Za późno jeszcze nie jest, ale pamiętaj, że doładowanie wad i problemów nie zawsze jest rozwiązaniem samym w sobie, musisz naprawdę pomyśleć jak zrównoważyć tą postać. Jeśli chodzi o akcję to czekam na zadanie od Króla Duchów i jednakowoż fajnie by było gdyby to nie była to inwazja demonów lub demona na ziemię (ostatnio demony inwazjują na mnie z wielu sk-owych stron, niedługą pojawią się w lodówce i zjedzą mi cały mrożony groszek) i gdyby nasza kochana Kimiko nie grała w tym wszystkim kluczowej roli. I ostatnia rzecz REEEEEEEEEEEEN!!! Rena stworzyłaś świetnego i jak go spaprzesz to ja cię, normalnie, własnym śrubokrętem...

    OdpowiedzUsuń
  17. oh nie... na tym blogu nie pojawią się żadne wątki typu yaoi ani nic z tych rzeczy. O co to, to nie... Musiałabym chyba bardzo mocno uderzyć się w głowę... Tak, przyznam, iż charakter Rena wyjątkowo łatwo mi jest odtworzyć, dlatego nie ma się czego bać, jest i pozostanie sobą :D
    Aaa, Kimiko nie będzie żadną Mary Sue i Kimiko też nie będzie główną bohaterką, prosta przyczyna : potrzebowałam kogoś nowego do pewnych czynności, co nie oznacza iż Kimiko stanie się w późniejszym wątku strasznie ważna ( niestety się przyznaję, w najbliższych rozdziałach jest ona kluczową postacią, jednakże gdy już spełni swoją rolę odejdzie w cień [ rozważam nawet jej całkowite zniknięcie, przyznam się, choć to nie jest pewne] i wszyscy będą szczęśliwi xD)Moje uwielbienie dla Hao, Yoh i Rena nie pozwala mi na skupianiu się głównie na niej przez caaałe opowiadanie.
    Co do demonów atakujących ziemie... to byłoby zbyt oczywiste, czyż nie ? Moja wyobraźnia wręcz skakała z radości gdy wymyślałam co mogłoby się przytrafić wesołej gromadce szamanów :D

    Ah, i akcja powoli ma się rozkręcić ale jak już ruszy to będzie wesoło i już będzie ciągle coś nowego się dziać. Tylko zwyczajnie nie chciałam by tak od razu się wszystko zaczęło dziać :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Chym, chym no to miło słyszeć, że nie będzie inwazji(zniknął mi ostatnio mój bardzo istotny jabłuszkowy jogurcik i przyrzekam, że to wina jakiegoś demona). Czuje, że w takim razie zrobi się naprawdę ciekawie. Przy okazji nowy szablonik o wiele bardziej przypadł mi do gustu:). Idę dodać cię do linków, czemu nie zrobiłam tego wcześniej?

    OdpowiedzUsuń
  19. nie, moja droga, Ty musiałabyś w KAŻDYM zdaniu pisać coś o Elizie...XD a tak poza tym takie moje przemyślenie: "Podałem ci lek" - w ustach Fausta to brzmi straszniej niż "Umrzesz za siedem dni" XD XD
    ech... ja rozumiem, że taka ja ma prawo narzekać na swoje wypociny i że w ogóle mało się znam na pisaniu, ale bądź tak dobra i mi wytłumacz, co jest z tym rozdziałem nie tak? bo moja nie rozumieć...;P
    wspominałam już, że lubię Kimiko?;) nie mogę się doczekać, by poznać jej historię. domyślam się, że nie będzie ona tak optymistyczna jak sama dziewuszka... hmm, i po cóż Kimiko ma jechać z Yoh? widać Anna ma jakiś plan...
    i kiedy Haoś się jakoś tak bardziej uwidoczni?^^
    rozdział bardzo mi się podobał:) buziaczki i czekam na next:):):)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie rozumiem, dlaczego rozdział nie przypadł tobie do gustu. Mnie wręcz przeciwnie - jest to pierwszy rozdział, dzięki któremu opowiadanie zaczęło nabierać charakteru. Wcześniej było dla mnie takie nijakie, a teraz te pogaduchy Kimiko i Lena zaczynają mieć ręce i nogi, a Len wreszcie zebrał się, żeby jej jakoś odpowiedzieć, na co czekałam już w poprzednim rozdziale.
    Relacja Kimiko - Anna też zaczęła mnie ciekawić dopiero teraz, bo co prawda było wspomniane już wcześniej, ale dopiero teraz jest jakaś podsłuchana rozmowa, coś teges... jestem ciekawa, co wie Anna o Kimiko, albo Kimiko o Annie, że Anna jest dla niej taka miła... i nie tylko dla niej. Ogólnie jakaś taka milsza się zrobiła...
    Podejrzane! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. O, zerknęłam na komentarz Hab... i muszę to powiedzieć...
    Popieram to, co powiedziała o Lenie. Popieram także to, że jak go spaprzesz, to i moim śrubokrętem (jakiś znajdę xD) oberwiesz za tę profanację!
    Jednym słowem: tak trzymać! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. http://day-night-lien.blogspot.com -nowa notka, zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja mam tylko jedno pytanie, po co informować o nowych notkach? Przecież jeśli ktoś doda do obserwowanych, to widzi kiedy ktoś dodaje nowego posta.

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej, muszę powiedzieć, że najpewniej spóźnię się u Ciebie z komentowaniem następnej notki. Internet mi padł (modem się spalił ==)
    Jak tylko go naprawią, to obiecuję nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń