***
Drzwi zamknęły się cichym trzaskiem za medium, która z walizką w ręku opuściła rezydencje Asakury. Szła pewny krokiem, nie oglądając się za siebie. Pomimo wieczornej pory słońce jeszcze gościło na niebie a ciepłe promienie grzały skórę blondynki. Jednakże gdy dotarła do małego wzniesienia, przystanęła na nim i odwróciła się. Wiatr zawiał a chusta zawieszona na jej szyi swobodnie unosiła się. Czarne tęczówki obrzuciły spojrzeniem dom, w którym mieszkała. Istniała możliwość, iż ostatni raz już mogły oglądać to miejsce. Wzięła głęboki wdech i ruszyła ku umówionemu miejscu, gdzie czekać na nią miał helikopter, dzięki któremu dostanie się do Osorezan.
***
Minął niecały miesiąc odkąd Kimiko oraz Yoh wrócili z Izumo. Nikt nie dopytywał się o skutki jak i przyczyny tej wizyty, gdyż przyjaciele szanowali swoją prywatność. Oczywiście ciekawość często brała górę nad niektórymi szamanami jednak po lakonicznych odpowiedziach jakie mieli szanse słyszeć, odpuścili sobie dalsze próby.
Tego wieczora Yoh stał w przedpokoju i wpatrywał się w zamknięte drzwi. Anna wyszła już pół godziny temu a szatyn uparcie stał w miejscu. Z niewiadomych przyczyn serce szamana martwiło się o Itako. Chłopak westchnął i podszedł do kalendarza. Z komody, która stała obok wziął czerwony mazak i zakreślił dzisiejszą datę. Dwudziesty ósmy lipca znalazł się w czerwonym kółeczku, rozpoczynając liczenie nieobecnych dni Anny w tym domu. Pociągnął palcem wskazującym po czerwonej linii po czym westchnął. Po raz ostatni obrzucił drzwi wyjściowe spojrzeniem pełnym troski po czym odwrócił się i skierował swoje kroki ku pokoju. Chwila poświęcona muzyce dobrze mu zrobi.
***
Ren siedział na ostatnim schodku werandy, przy zapalonym świetle, ściskając kopertę w prawej dłoni. Kątem oka spojrzał na list. Mimowolnie skrzywił się i z niechęcią otworzył go, by przeczytać wiadomość. Z każdym słowem jego gniew narastał. Gdy już zapoznał się z jego treścią, zapalił zapałkę i podłożył biały róg do ognia. Następnie położył papier na wydeptanej ziemi. Patrzył jak litery zostają pochłonięte przez ogień i nie pozostaje po nich nic więcej jak popiół, który na lekkim wietrze unosi się by stać się niewidoczny dla złotookiego. Ostatni spłonął podpis Ena Tao.
***
Słońce góruje wysoko na niebie, gdy drzwi otwierają się a w całym domu rozbrzmiewa wesoły okrzyk „Wróciłam!” rudowłosej. Szamani ujrzeli dzisiaj niecodzienny obrazek, a dokładniej Kimiko niosącą małej wielkości beżowe pudło. Nie musieli pytać co w nim się znajdowało, gdyż niezdarność dziewczyny dostarczyła im błyskawicznej odpowiedzi. Dziewczyna zahaczając stopą o kraniec dywanu, zaliczyła bliższe spotkanie z podłogą, a z pudła wysypały się niezliczone ilości papierów. Otwarte okno oraz niedomknięte drzwi, zaskutkowały przeciągiem, przez co kartki zaczęły unosić się tuż nad podłogą. Jun, która siedziała najbliżej okna, zamknęła je. Kimiko jęknęła pod nosem i zaczęła masować sobie skronie. Yoh widząc to podszedł do niebieskookiej i pomógł jej wstać. Kontem oka zobaczył kalendarz wiszący w przedpokoju. Prawie cały miesiąc zaznaczony w czerwieni. Dziewiętnasty sierpień, dzisiejszy dzień jeszcze niezakreślony.
—Wszystko okej? — zapytał gdy dziewczyna stała już na nogach.
—Okej? Yoh spójrz tylko na to! — mówiła rozżalona pokazując dłonią wszechobecny bałagan, wydawała się być załamana obecnym obrotem spraw — dwie godziny segregowałam te cholerne rachunki. Rozumiesz, Yoh? DWIE GODZINY zmarnowane na układanie tych wszystkich kartek po kolei miesiącami i wydatkami. Mam być jutro na 7 w szkole a jeżeli chce przypomnieć sobie do poprawki z chemii i odrobić prace domowe, znowu stracę noc — kucnęła i zaczęła zbierać papierzyska. Yoh widząc tę scenę dołączył do dziewczyny.
Kimiko:
Dziwię się, gdy widzę jak Yoh zaczyna mi pomagać a po chwili dołączają pozostali. Po chwili zebraliśmy wszystkie dokumenty i proszę by położyli je na stole w salonie. Rozkładam przejrzyście arkusze i wzdycham. Zabieram się do porządkowania gdy na chwilę podnoszę wzrok do góry. Naprzeciwko mnie stoją chłopcy i uśmiechają się promiennie.
—Co mamy robić? — zapytali. Otworzyłam buzie ze zdziwienia. Do głowy mi nie przyszło, by któryś z nich chciałby poświęcać ostatnie chwile błogiego lenistwa na rzecz, bądź co bądź, ciężkiej pracy.
—Nie patrz na nas jak na kosmitów — śmieje się Horohoro. Siadają przy wolnych miejscach i czekają na moje polecenia. Kim oni są i co zrobili z wesołą gromadką, która szerokim łukiem próbuje unikać wszystkich czynności, które zwą się pracą?
—Eee, każdy rachunek ma swoją datę, tak więc każdy miesiąc odkładajcie na osobną kupkę. To są wszystkie faktury z zeszłego roku szkolnego i muszę je mieć posegregowane od najpóźniejszych miesięcy do tych z wakacji — wyjaśniam a oni ochoczo biorą się do pracy. Tym razem idzie o wiele szybciej niż kiedy musiałam robić to sama. Myślę o tym jak zostałam skarbnikiem. Jako że Przewodniczący Rady Uczniowskiej nie może podchodzić do egzaminów poprawkowych straciłam swoją okazje. Nie podejrzewałam, iż chemia może okazać się aż tak problematyczna. Po zaledwie półgodzinie stoję przed pokojem obok Yoh, który pomógł mi wnieść pudło na górę.
—Dzięki Yoh. Nie musieliście mi pomagać. Straciliście tylko czas na dobrą zabawę — mówię, stojąc razem z nim na korytarzu oraz trzymając dłonie za sobą. Zaczynam namiętnie skubać końcówkę rękawa bluzki.
—Spoko. Od tego są przyjaciele, co nie? — odparł a każdy widoczny kawałek jego twarzy promienieje uśmiechem. Odchodzi po tych słowach i zostawia mnie samą. Stoję jeszcze przez chwilę w miejscu i gapię się głupio w pustą przestrzeń, po czym czuję jak kąciki ust same wędrują ku górze. Te dwa miesiące spędzone w tym domu były wspaniałe, jednak nigdy aż do tej pory nie pomyślałam, że traktują mnie jako swoją przyjaciółkę. Wracam do pokoju, włączam płytę Guns N' Roses, po czym biorę książkę od chemii i siadam na parapecie. Dzięki opacznością losu zyskałam wiele szczęścia zamieszkując tutaj. Są tutaj sami wyjątkowi ludzie ze swoją własną przeszłością i wspólną przyjaźnią. Patrze na zdjęcie mamy oprawione w ramkę, stojącą na parapecie i uśmiecham się. Na pewno jest teraz radosna. Wyglądam przez okno a następnie ku górze, w niebo. Czuje, że nie skupie się na izotopach. Kto w ogóle wymyślił by męczyć uczniów chemią? Później słyszę jak Ryo woła nas na kolacje. Wychodząc z pokoju do mojego nosa dochodzi zapach grzanek.
Tamao:
Ja oraz Kimiko zmywamy kolacji. Rudowłosa jest bardzo sympatyczna. Opowiada mi o swoim dniu w pracy i o ludziach jakich spotyka. Podoba mi się nasza relacja, ponieważ to ona jest od mówienia a ja muszę tylko w odpowiednim miejscu wtrącić słówka na znak, iż słucham. Gdy odstawiam talerz na suszarkę, kątem oka zauważam Yoh wchodzącego do kuchni i uśmiechającego się do mnie. Czuję jak rumieniec zakrada się na moją twarz, przez co płoszę się, a naczynie wysuwa mi się z dłoni. Nie zdążyłam zareagować w jakikolwiek sposób, kiedy Yoh natychmiast przemierza kuchnie w dwóch szybkich susach i łapie go nim spadł na ziemię.
— Wszystko okej ? — pyta podając mi talerz. Wbijam wzrok w blat.
— Tak — mówię i zabieram się za uporczywe wycieranie mokrych naczyń. Czuję na sobie wzrok nie tylko szatyna ale i Kimiko. Ostatnio bardzo często badawczym wzrokiem mierzyła mnie i Yoh, jednak nie wspominała na ten temat nic, więc ja też milczałam.
—Yoh, przyszedłeś w jakieś sprawie? — pyta rudowłosa.
—Chciałem jabłko — usprawiedliwia się – Tamao, podasz mi jedno? — no tak, koszyk z owocami stoi pod samym oknem czyli najbliżej mnie. Biorę jedno i szybko wycieram je a gdy podaje je szatynowi, nasze palce stykają się odrobinę za długo. Uznaję, że mi się wydawało i staję w bezruchu słuchając jego kroków gdy idzie ku drzwi. Podnoszę głowę i o dziwo widzę niebieskooką opierającą się o umywalkę a na jej twarzy błądzi lekki uśmiech, jednak różni się od tego, który możemy oglądać przez praktycznie cały dzień.
— Dlaczego tak bardzo nie chcesz przekonać go do siebie? — pyta bez zbędnych ceregieli.
— J-ja... nie wiem o co Ci chodzi – mówię cicho i już naprawdę upodabniam się do buraka. Kimiko wzdycha, wyciera ręce w suchy ręcznik po czym rzuca go niedbale na blat. Uśmiech znika z jej twarzy i lekko się krzywi. Odwraca się na pięcie i wychodzi z kuchni. Staje jeszcze w progu, jednak nie odwraca się do mnie w całości, tylko nieznacznie przekręca głowę w moją stronę.
— Ile macie lat, żeby zachowywać się jak dzieci, uciekać przed wzajemnymi spojrzeniami, przed sobą i przede wszystkim, by bać się własnych uczuć? — jej słowa powiedziane cicho, powoli jednak dobitnie zadudniły mi w uszach. Nie czekając na odpowiedź wyszła. Oparłam się dwoma rękoma o krawędź blatu. Nie rozumiem czemu to powiedziała, nie wiem czemu mówiła w liczbie mnogiej. Zaciskam dłonie. Wytknęła mi to, co sama już wiem. Poddaję się nawet nie próbując. Biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam powietrze. W głębi siebie wiem, że nadszedł czas na zmiany.
Ren:
Zmierzałem do pokoju, gdy przez przypadek usłyszałem słowa rudowłosej skierowane do Tamao. Wzruszam jednak ramionami i wchodzę po schodach. Gdy jestem u siebie widzę książkę leżącą na szafce nocnej i wzdycham. Miałem oddać ją już wczoraj. Chcąc nie chcąc, biorę ją i idę do pokoju dziewczyny. Pukam. Odpowiada mi cisza, jednak wiem, że ona tam jest. Stoję uparcie przez chwilę po czym drzwi uchylają się a w nich staje niebieskooka. Delikatny uśmiech błąka jej się po twarzy i ląduje w oczach. Wpuszcza mnie bez słowa.. Na pierwszy rzut oka widać, że nie jest miłośniczką sprzątania. Fizyczna manifestacja przeciw porządku. Na biurku oraz koło kosza leżą zgniecione w kulki papier oraz niezliczone luźne kartki pokryte obliczeniami, notatkami i rysunkami na marginesach, dalej w kącie pokoju, który jest wyłożony dużym kocem, leżą luźno porozrzucane książki otwarte, tak jakby przerwane w połowie czytania oraz albumy muzyczne. Na środku pokoju są otwarte encyklopedie, podręczniki i notesy.
— Wyznaję teorie chaosu —tłumaczy a ja kiwam głową i podaje jej książkę. Bierze ją ode mnie, kładzie na biurko i gładzi ją po okładce.
— Jesteś czegoś ciekawy — mówi i lekko przekręca głowę by na mnie spojrzeć.
— Czyżby? — pytam i przyglądam się encyklopedii. Jest otwarta na literze „I”.
— Aura Cię zdradza — odpowiada i śmieje się jak dziecko, tak jak ma w zwyczaju. Beztroski dziecięcy chichot, niestosowny do jej wieku jednak na co dzień obecny w jej życiu. Idzie i siada na parapecie machając nogami.
—W takim razie, chyba wezmę z nią rozwód – rzucam i podchodzę do biurka. Przeglądam porozrzucane rysunki. Widzę śmiejące się twarze, Yoh ze słuchawkami na uszach, ja kłócący się z Horohoro, następnie Choco w trakcie bliskiego poznania z podłogą, pewnie zaraz po tym jak opowiedział kolejny swój beznadziejny kawał. Ona przykłada serdeczny palec do skroni i mruży oczy, tak jakby chwilowo wcielała się w rolę pani profesor. Często myśli w ten sposób. Kiwa lekko głową. Dopiero teraz zwracam uwagę na parapet. Jest na nim mnóstwo kartek oraz parę pustych kubków. Luźno leżące ołówki, gumki, długopisy, parę notesów i komiksów. Stoi też tam kilka lakierów do paznokci, kadzidełka i świeczki. Mnóstwo wypalonych do połowy świeczek stojących wokół zdjęcia oprawionego w ciemną drewnianą ramkę. Jej matka.
—Więc pewnie chodzi o Tamao — bardziej stwierdza niż pyta. Podchodzę do okna ostrożnie wymijając jej zeszyty. Ten pokój jest jak pole minowe. Trzeba uważać, jeżeli nie chce się czegoś podeptać. Kątem oka widzę, iż ma mało staranne jednak czytelne pismo. Jednak jeżeli to jest jej zeszyt do szkoły to nie wygląda na przejrzysty. Każdy wolny skrawek papieru zajmują jej bazgroły. Uśmiecham się złośliwie, ona chciała być przewodniczącą jeżeli z nudów na lekcjach bazgrze po zeszycie? Gdy już podchodzę wystarczająco blisko parapetu zaczynam przyglądać się jej rozrzuconym szkicom, które tam leżały. Kimiko mówiła, że rysuje głównie to co widzi bądź widziała. Wszystkie te rysunki lezące w tym miejscu przedstawiały głównie widok z jej okna, jednak różniły się od siebie. Niektóre narysowane nocą, ciemne, rozjaśnione jedynie światłem księżyca, czasem drzewa naszkicowane z przybliżenia, ptaki czy owady, które na chwilę przysiadły na parapecie.
—Nie ładnie podsłuchiwać czyjeś rozmowy, panie Tao – mamrocze. Widać, że coś ja gryzie. Nie to, bym się martwił, jednak po prostu mnie to ciekawi. Może mam gorączkę albo coś w tym stylu i dlatego zwyczajnie nie opuściłem jeszcze tego pomieszczenia? Prychnąłem a ona patrzy mi w oczy. Wzdycha cicho i odwróciła swój wzrok za okno co oznacza, iż wygrałem naszą małą bitwę. Siadam pod oknem opierając się o ścianę. Nie wiem jak długo milczymy, gdy wreszcie rudowłosa zeskakuje z parapetu i siada obok mnie tak, że stykamy się ramionami.
—Ja po prostu nie rozumiem dlaczego ludzie uciekają od swoich uczuć — zaczyna a ja się krzywię. Sprawy uczuciowe to nie jest to, w co chciałbym się mieszać. Podnosi papierek po cukierku, który leżał obok niej i zaczyna miętolić go w palcach.— na przykłada taka Tamao. Nie może przez cały czas płoszyć się na widok WSZYSTKICH mężczyzn. Rozumiem dlaczego ciężko jej rozmawiać z Yoh, ale dlaczego wstydzi się rozmawiać ze wszystkimi? Nie chciałam tak na nią naskakiwać ale bezczynność zawsze mnie smuciła – dokończyła. Przyjrzałem jej się, lekki uśmiech ciągle błądził po jej twarzy.
—Zazdrościsz jej — mówię. Nie uzyskuję odpowiedzi ale i tak swoje wiem, ponieważ uśmiech znika. Rudowłosa otaczała się przyjaciółmi i mówi, że miłość nie jest jej potrzebna, jednak jest romantyczką. Pewnie wewnątrz siebie, nadal marzy o swoim własnym rycerzu na białym koniu. Dowodzi to ilość książek jakie czyta, oczywiście widuje ją z kryminałami, horrorami czy książkami fantasy jednak najwięcej razy widziałem typowe romansidła. Nie raz mogłem zobaczyć ją wciśniętą w kanapę w salonie czytającą „Wichrowe Wzgórza”, „Dumę i uprzedzenie”, „Dziwne losy Jane Eyre” czy „Miłość w czasach zarazy”. Większość jej książek to są klasyczne powieści, znane większości osób. Chociaż ja osobiście nie przebrnąłem nawet przez Szekspira i jego „Romeo i Julie”. A ona... Bądź co bądź, ktoś kto nie marzy o wielkiej miłości nie czyta tych książek niezliczoną ilość razy. Odchyla głowę do tyłu i przymyka oczy.
— Nie wszystkich dotyczy szczęśliwe zakończenie —mówi a ja już wiem, że na mnie pora. Wstaję i wracam do siebie.
Hao:
Leżę na dachu i oglądam gwiazdy, które przyjaźnie mrugają do mnie, pozdrawiając jak zawsze. Jest też księżyc, który omiatając dach srebrnymi promieniami rozświetla ciemną noc. Tyle czasu spędzonego w tej postaci nie spowodowało mojego przyzwyczajenia to rzeczywistości. Jednak mogę dzięki temu dokładnie przeanalizować moje błędy, które popełniałem. Wzdycham i krzywię się, bo ile jeszcze razy zawiodę Matkę Ziemię? Nie doceniłem przeciwnika, popełniłem błąd nowicjusza, następnie z kolei, dałem wyprowadzić się z równowagi i atakowałem w złości. Kolejny głupi błąd. Liczyłem jak głupi na szybki powrót, a tu co? Dwa miesiące odkąd jestem zmuszony oglądać życie braciszka, które gdybym mógł to odczuć oczywiście, przyprawiłoby mnie o mdłości. Gdy widzę spadającą gwiazdę zamykam oczy. Nie mam prawa sobie czegoś życzyć.
— Przepraszam — szepcze — przepraszam, że ciągle zawodzę, że ludzie ciągle Cię zatruwają — szepcze mimo tego iż nikt nie może mnie usłyszeć. Jednak w głębi siebie wiem, że Ona słucha. Przeklinam Króla Duchów i jego genialne pomysły. Jak długo pozostanę jeszcze bezczynny ?
Ren:
Następnego dnia budzę się wcześnie, myśląc o czekającym mnie treningu. Muszę być jeszcze silniejszy. Biorę poranny prysznic, który jednak nie budzi mnie całkowicie. Schodzę do kuchni i w tym samym momencie godzina na elektrycznym zegarze wmontowanym w kuchenkę wybija 6.00. Krzywię się, ponieważ nie myślałem, że jest aż tak wcześnie. Ryo krząta się już w różowym fartuszku przygotowując śniadanie a przy stole siedzi nie kto inny jak rudowłosa. Ziewam i podchodzę do stołu. Patrzę na Kimiko i zwracam uwagę na jej ciągle związane włosy a następnie na jej dłonie, w których trzyma starą książkę, która wygląda jakby swoje już przeszła i była czytana więcej niż raz. Jest to „Jeździec bez głowy”.
— Czy tej książki nie czytałaś ostatnio? — pytam, siadając na swoim krześle i opieram głowę na dłoni. Ryo stawia przede mną ciepłe mleko. Przyglądam się przez chwilę parze, która unosi się znad szklanki i biorę łyk. Czuję jak gorący napój rozchodzi się po moim przełyku, rozgrzewając mnie i budząc już całkowicie.
— Dzień dobry, Ren — wita się, tak jak ma to w zwyczaju każdego ranka a ja wywracam oczami. Zawsze to mówi, jakby dzięki temu naprawdę miał być to dobry dzień — jakiś miesiąc temu – dodaje po czym cała jej twarz promienieje uśmiechem. Ta dziewczyna jest bezapelacyjnie pijana życiem.
Tamao:
Gdy po obiedzie, chłopców czekał trening zaczęło padać. Pilica nie chcąc by nabawili się zapalenia oskrzeli czy zwykłej gorączki anulowała im trening. W międzyczasie odcięło prąd, czyli najprawdopodobniej niedaleko musiała szaleć burza. Siedzimy teraz w salonie, każdy zajmując się własnymi sprawami. Ja z dziewczynami rozmawiamy po cichu. Widzę, że Yoh odciął się od przyjaciół zakładając słuchawki na uszy i wygląda zamyślony przez okno. Reszta gra w jakieś gry planszowe. Na stole postawione są świeczki na przyszłość, kiedy będzie się ściemniać. Nie wiemy kiedy przywrócą prąd a po ciemku trudno byłoby szukać czegokolwiek. Za oknem najpierw błysnęło a następnie rozległ się grzmot. Nie ma to jak taka pogoda w ostatnie tygodnie wakacji.
Patrze na zegar, który na szczęście zasilany był na baterie. Zbliża się 16. Za moim wzrokiem podąża niebiesko-włosa.
-Martwię się o Kimiko. Dzisiaj nie pracuje, powinna już być. - mówi.
-Nie martw się o nią. Na pewno zaraz przyjdzie – pocieszam ją i lekko uśmiecham. Dziesięć minut później słyszymy otwierane drzwi.
-Widzisz?- dodaje. Dało się usłyszeć szeleszczący płaszcz przeciw deszczowy gdy po chwili weszła...
-ANNA?!- rozległ się krzyk wszystkich z nas. Blondynka lekko uśmiechała się. Do tych chwilowych uśmiechów zdążyliśmy przyzwyczaić się jeszcze poprzedniego miesiąca.
-Nie wiem czemu się tak dziwicie – mówi obojętnym głosem – muszę się przebrać – i poszła na górę. Wszyscy popatrzyliśmy po sobie i siedzimy w ciszy czekając na powrót blondynki i z nadzieją, że wreszcie dowiemy się czemu musiała wyjechać. Wstaję z podłogi i idę do kuchni. Nastawiam wodę na herbatę i opieram się o blat. Po chwili przyłącza się do mnie Itako. O dziwo, porzuciła dla siebie typową czarną sukienkę na rzecz długich dżinsów i czarnego topu na ramiączka. Czerwoną chustę zamiast na głowie miała przewiązaną przez szlufki w spodniach. Oczywiście na szyi były zawieszone niebieskie korale. Dziwię się na ten widok a Itako widząc moją minę spogląda w dół, na swoje ubranie, krzywi się i wzrusza ramionami.
-Lepiej nie pytaj – dodaje. Pokiwałam głową. Stałyśmy w milczeniu gdy woda się zagotowała. Zalewam herbatę a Anna pomaga mi zanieść ją do salonu, Jednak zanim wychodzimy przypominam sobie wczorajsze słowa Kimiko.
-Anno, chciałabym wznowić swój trening – mówię i niepewnie spoglądam na Itako.
-Pewnie – odpowiada i wychodzi z kuchni. Gdy wchodzimy do salonu chłopców zamurowuje na widok Anny na co ta nie zwraca uwagi. Zanim zdążyła się odezwać drzwi ponownie otworzyły się z hukiem. Tym razem to musi być niebieskooka.
-Cześć, Anno – wita się tak, jakby medium wcale nie wyjechała na miesiąc, tylko wyszła na krótki spacer i kompletnie nie zwracała uwagę na nowy wygląd blondynki – paskudna pogoda, co nie?- zagaduje i składa parasolkę, mimo której widać było że dziewczyna jest mokra od połowy brzucha w dół. - Tak się zastanawiam, czy gdybym darowała sobie wstęp do księgarni to czy bym zdążyła przed deszczem. Ale rozumiesz, przechodziłam obok i zobaczyłam, że kupując dwie książki mistrza grozy zaoszczędza się trochę pieniędzy. No nie mogłam sobie darować, biorąc pod uwagę iż nie czytałam tylko „Czarnej bezgwiezdnej nocy” i „Pod kopułą”. Świetna okazja. Jak przeczytam to obiecuje, że ci pożyczę- uśmiecha się radośnie.
-Idź się przebrać bo zaraz będzie tu kałuża – nie zważając na poprzednie słowa słowa Kimiko, Anna mówi swoim stanowczym tonem.
-Jasne, już idę – mówi, po czym bierze blondynkę za ramię i wyprowadza z pomieszczenia.
-Czy ja dobrze widzę? - pyta Horohoro przerywając cisze.
-Chodzi Ci o to, że Anna wróciła, nie nawrzeszczała na nas że się lenimy oraz zupełnie inaczej wygląda? - mówi Yoh,który też był w lekkim szoku.
-Chyba dokładnie o to mu chodziło, mistrzu Yoh – potwierdza Ryo. Chichoczę cicho widząc tę scenę i siadam z powrotem koło Pilici.
-Wygląda o wiele lepiej, prawda Tamao? - zagaiła Jun.
Kimiko:
Zaciągam Anne do swojego pokoju, a ta gdy zobaczyła mój artystyczny porządek, zdębiała.
-Jak mogłaś doprowadzić ten pokój do takiego stanu?!- Wrzeszczy a ja się śmieję, odsuwając dla niej krzesło i zabieram z niego pidżamę, którą rzucam niedbale na łóżko. Pokazuje jej język, co ona skwitowała wywróceniem oczu i usiadła przy biurku. Cierpliwie czeka, gdy szperam w szafie szukając ciuchów na przebranie się. Wyjmuję żółty top, błękitny sweter z dekoltem w serek i spodnie dżinsowe. Szybko przebieram się, dodatkowo zawiązuje chustkę na szyi na wszelki wypadek, by znowu się nie rozchorować i podchodzę do Itako.
-Dobrze Cię widzieć i... ładnie wyglądasz- mówię.
-Nie miałam wyboru. Gdy weszłam do pokoju zastałam kilkanaście toreb z ciuchami rzuconych na moje łózko, moja szafa była kompletnie pusta a po wewnętrznej stronie drzwiczek wisiała kartka „Ubrania zarekwirowane jako dowód w sprawie naruszania dobra publicznego poprzez noszenie ciągle tych samych, nudnych ciuchów”- mówi ze skrzywioną miną. Śmieje się z tonu jej głosu. Mierze ją jeszcze raz wzrokiem i mój uśmiech, jeżeli to w ogóle możliwe powiększa się.
-Nie wiem kto to mógłby zrobić – mówię niewinnym tonem a potem patrze w jej oczy.
-Udało się? - pytam. Przez cały miesiąc martwiłam się o Medium, tak naprawdę każdy dzień był niepewny.
-Jak widać- lekki uśmiech gości na jej twarzy.
-Czyli możemy już im powiedzieć - ciesze się.
-Prędzej czy później i tak byśmy musiały- wywraca oczami. Odwracam się by wziąć ze sobą potrzebny nam przedmiot gdy nagle sobie przypominam o jeszcze jednej sprawy, która nie dawała mi spokoju..
-Rozmawiałaś ze swoją matką? - i mówiąc to uważnie przyglądam się Annie.
-Mhm. Żałuj, że nie widziałaś jej miny — mówi a ja się śmieję.
— Rozumiem też, iż nie pozdrawia mnie ? - dodaje. Czeka nas długo rozmowa. Biorę potrzebne nam rzeczy i gdy wchodzimy do salonu uśmiech rozkwita na mojej twarzy.
— Silva ! — cieszę się widząc Indianina — czym zawdzięczamy wizytę?— pytam.
—Król Duchów rozporządził twój przyjazd do Palomar Mountain* — słysząc to uśmiech znika mi z twarzy.
* Palomar Mountain to pewna mieścina w USA, znajdująca się w górach. Na potrzeby opowiadania wszelką ludność „nie szamańską” stamtąd usunęłam. Jej położenie w terenie też ulegnie zmianom, a co to za miejsce wszystko się wyjaśni. Grunt, że Kimiko wie gdzie to ją wywożą. Oczywiście dziewczyna nie znika, nadal będzie wtrącany jej wątek co ona tam porabia w tych górach. Nie zawsze można trzymać bohaterów, że tak się wyrażę, w kupie...
A teraz sobie ponarzekam... Otóż, jak dało się zauważyć jest nowy nagłówek. Bez bicia przyznaję się : nie podjęłabym się tego jeszcze raz. Obrazki, które mogłam oglądać, nie są akceptowane przez mój mózg. Jeżeli mój umysł kiedykolwiek przyswoił by ( i tylko przyswoił) fakt iż, można tworzyć tematykę yaoi z bliźniakami w roli głównej, ( kazirodztwo w Japonii to coś normalnego, tak? No proszę was, Yoh z Hao? Nie, nie, nie. Takiej możliwości nawet nie dopuszczam w najdziwniejszych myślach jakie panoszą się w mojej głowie !) to opcja Yoh x Marco ( a pedofilia się szerzy...), Hao x Lyserg jest dla równie nierealistyczna... Nie wspominając już szczegółowo o Hao x Ren. To wszystko było zbyt perwersyjne, orzeszek eksplodował...
Co do źródeł grafiki znajdziecie je w prawym górnym rogu, jak klikniecie na zakładkę. Jeszcze co do całego wyglądu bloga... Na najlepszego grafika nie zamierzam startować, więc nie wymagajcie zbyt wiele...
Bez bicia się przyznam, że w tym rozdziale miało być wyjaśnione co się zdążyło w Osorezan i Przepowiednia Nocy miała sie pojawić ale jak wyszło, tak wyszło... Mało Yoh, mało Hao, mało Rena, ale to się wszystko zmieni w przyszłości, mwhahahah!
Tak, zaczne od tego ze z tej strony BlackAngel13^^ pierwsza^^ pisze koma na playstation== straszne... szczerze to nie wiem poco zmiana adresu ,ale musze przyznacie ze tu ladnie^^ troche sie przestraszylam jak zobaczylam ze usunelas bloga ,ale poszperalam i znalazlam to^^Kimiko wywoza? czemu? heh...wybacz ale juz nie moge. palce mnie bola od tych galek== pozdro!
OdpowiedzUsuńCzyżby zmiana adresu bloga to sprawka podstępnej edytorki Tomo? Tak myślałam... Nagłówek jest świetny, tylko szkoda, że nie umieściłaś w nim Kimiko. Ale z drugiej strony, to niby skąd miałabyś wziąc? ^^' Takie małe pytanko: w jakim programie graficznym robiłaś nagłówek? Podejrzewam, że Gimpie, ale w tych czasach niczego nie można byc pewnym. :3
OdpowiedzUsuńDzisiejszy rozdział mi się niezmiernie podobał. Powrót Anny i ta zmiana stylu przy 'maleńkiej' pomocy Kimiko. Nareszcie! ^^ Kompletnie nie wiem, ile ona musiała miec par sukienek...
Ciekawie opisałaś pokój Kimiko. I niech ona się nie martwi tym bajzlem, zapewniam, że u mnie jest on o wiele większy. x3
Tamao i Yoh... Jakoś tak mi nie pasuje. Przyzwyczaiłam się, że Yoh jest Anny i tylko Anny. Inne dziewczyny mi jakoś nie podchodzą. No, chyba, że byłabym to ja, wtedy by była kompletnie inna sprawa. ^^'
Pozdrawiam, Kitsune.
Wróciłam z zakupów i dokończyłam czytać notkę. Cóż, przydałoby się napisać jakiś ładny komentarz, prawda? W końcu obiecałam ^^"
OdpowiedzUsuńHmmm, najpierw szablon. Mówiłam już, że szalenie mi się on podoba, tak samo, jak napomniałam o mej nieskończonej miłości do niebieskiego. I wiesz, co zauważyłam? Ten odcień, który stanowi tło do notki, ładnie by pasował do Tamao xD No dobra, to już obsesja, ale w sumie... No pasowałby, no! xD
Hmmm, początek był napisany w trzeciej osobie i jakoś tak dziwnie mi się go czytało, nie dlatego, że był zły, broń Boże! Po prostu przyzwyczaiłam się już u Ciebie do narracji pierwszoosobowej, z którą świetnie sobie radzisz.
Jakże ja się cieszyłam, że pewna blondynka wyjechała, ale ona niestety jak bumerang - zawsze wraca ==.
I oczywiście ZNÓW przerywasz w najciekawszym momencie! Nieładnie!
Guns N' Roses i pierwsze, co przychodzi na myśli to "Welcome to the jungle" xD
Jeśli chodzi o bałagan w pokoju, to tu akurat zgadzam się z Kimiko. Teoria chaosu jest zdecydowanie bardziej interesująca. Detektyw Monk chyba padłby na zawał gdyby wszedł do pokoju mojego, (i moich braci T.T) albo rudowłosej.
A pan Tao podsłuchuje czyjeś rozmowy. Brzydko, bardzo brzydko! *karci go palcem*.
No cóż, Tamao niezaprzeczalnie wymiata i Ty to wiesz. I ja też to wiem, tak nawiasem mówiąc xD I niech ona się biedna trochę otworzy T.T Yoh jest taki cieplutki i tak w ogóle fajnie się do niego przytula. Jak myślisz, obraziłaby się na mnie, gdybym ją "niechcący" na niego popchnęła? xD Albo, gdyby Kimiko to zrobiła? ^^" No tak, ale Kimiko wyjeżdża i jestem bardzo ciekawa, co ona zamierza tam robić w tych górach?
No dobra, ja chcę następną notkę! Nie wytrzymam do soboty! Ja chcę notkę! Notkę!!!!!
Co mam zrobić, abyś opublikowała coś wcześniej? T.T
Ech, myślę, że Tamao by uciekła, gdyby dowiedziała się o tym, jak daleko posunięty jest mój fanatyzm xD
OdpowiedzUsuńMój pokój też reprezentuje się tragicznie, ale przynajmniej mam wszystko pod ręką, prawda? xD
Jeśli chodzi o ballady, nigdy nie potrafiłam podporządkować jakiegoś konkretnego utworu do tej grupy. Czy "I'd come for you" Nickelbacka to ballada? Jeśli tak, to jedna z moich ulubionych xD I w ogóle ta piosenka tak bardzo pasuje do bliźniaków xD.
No, to ja się cieszę, że Tamao zostanie popchnięta. I ona na pewno też się cieszy xD. Łaaaa, jakie ja ostatnio świetne obrazki znalazłam z Tamao i Yoh xD. No dobra, jeden był z Yoh i pewną blondynką, ale go przerobiłam i teraz wygląda dużo lepiej xD.
I nic mi nie mów o szkole. Mnie już żołądek boli. Znów nabawię się wrzodów T.T
No, kochana. To niech Cię głowa nie boli. Od jutra biorę się ostro za pisanie. Ale dajmy na to, że notka pojawi u Ciebie się wtedy w środę 31 sierpnia, to następna będzie w sobotę 3 września, tak?
Jesteśmy jak najbardziej umówione xD.
OdpowiedzUsuńTeraz muszę się bardzo postarać i napisać ładną notkę.
Hmmm... W tym komentarzu dam Ci kilka obrazków, które mnie po prostu zwalają z nóg, a resztę dostaniesz w nocy, jak się przeloguję, bo teraz mam włączonych kilka programów i byłoby mi ciężko.
Ten przerobiony:
http://imageshack.us/photo/my-images/202/tamaoiyoh.jpg/
To jest ładna mieszanka Tamao:
http://imageshack.us/photo/my-images/231/277708.jpg/
A to jest Tamao i Pilica w przyszłości:
http://imageshack.us/photo/my-images/714/666376.jpg/
Choć mam jeszcze jeden obrazek, w którym Tamao wygląda bardziej ja Tamao, ale to już w nocy xD
Ech, jak napisałam noc, to miałam na myśli drugą, trzecią (w nocy oczywiście) Ale warto! Prześlę Ci obrazek, gdzie Yoh całuje Tamao! I to nie przerobiony *.* Postaram się to zrobić wcześniej, ale nie obiecuję.
OdpowiedzUsuńEj, nie wymagaj ode mnie za dużo, bo ja się czuję pod presją xD
U mnie w mieście (mała mazowiecka mieścinka słynąca z wytwarzania piwa) Kayah gra koncert i nie będę mogła spać. == Dosłownie kilka ulic dalej i tak głośno słychać u mnie w pokoju... Tak, wiem, life is brutal, jakby to powiedziała Spokoyoh.
OdpowiedzUsuńTaak, chwilami Tomo jest niezwykle wybredna. Odczułam to na własnej skórze. Musiałam kilkanaście razy przerabiać nagłówek. I to nie z powodu obrazka, o nie, ten Tomo się podobał. Musiałam brać nagłówek pod obróbkę z powodu... NAPISÓW! Tak, dobrze słyszysz, napisów. ^^' Nie martw się, ja też musiałam adres zmienić. Ale
ćśśś, tajemnica państwowa.
A odnosi się wrażenie, że to właśnie Kimiko jest główna postacią... Zaraz... Postać uzupełniająca... Czy to znaczy, że ta świetna rudaska (po części baardzo podobna do mnie) w swoim czasie zniknie z opka? T.T Nie rób mi tego. To tak samo, jakbym u siebie zlikwidowała Nikitę, no. ^^'
Gimp to bardzo pożyteczny program, Gimpa wszyscy lubią i używają. Ja sama go uwielbiam, bo gdyby nie on, siedziałabym w ciemnej dziurze i gmerała w Paincie nagłówek, co zajęłoby mi duuużo czasu. Niezmiernie się cieszę, że w nagłówku użyłaś właśnie TEGO obrazka z Horo. Jest to mój ulubiony rysunek, bo wygląda, jakby rysował go sam Hiroyuki Takei w mandze. ^^
Dziś musiałam posprzątać swój pokój. T.T Tragedia. T.T Strasznie się ociągałam, bo sprzątam, to ja w nocy, nie w dzień. Wczoraj o 23 poukładałam sobie skarpetki. A potem się za szuflady w biurku zabrałam, bo nie miałam już gdzie schować kredek. Mam ich okropnie dużo, mimo, że stosunkowo rzadko ich używam. Nie lubię kolorować. Wolę zostawiać szkice, albo niedokończone line-arty.
A ja jestem zwolenniczką tej oto parki. Jak miałam 6-7 lat i Król Szamanów leciał na Jetixie (ach, piękne czasy to były...), to zawsze wyczekiwałam, aż coś zaiskrzy między Yoh i Anną. ^^'
Podoba mi się ten nowy szablon. Jest taki niebieski i taki... sympatyczny. A nagłówek w ogóle bomba. Zdjęcie Horohoro wymiata ^^
OdpowiedzUsuńWracając jednak do samego opowiadania, rozdział był... nie wiem. Jakiś taki... nijaki? No, wróciła Anna i zmieniła stajla, ale i tak cholernie mało Lenny'ego. Ja chcę więcej Lenny'ego! I chcę wiedzieć, o co chodziło z tym spalonym listem xD
A tak z innej beczki, jeśli chodzi o parki yaoi... te, które wymieniłaś przyprawiają mnie o skręt kiszek, ale takie Len/Trey? Mhm... to lubię ;-) Oni do siebie po prostu pasują XD
Jest trzecia, czyli idealna pora na wysyłanie obrazków xD
OdpowiedzUsuńA oto, to cudo. Ech, Yoh W KOŃCU się odważył!:
http://imageshack.us/photo/my-images/585/108sd9.jpg/
A teraz Tamao w przyszłości. Zwróć uwagę na maskę, wygląda zupełnie tak, jak kontrola ducha Konchi'ego (no dobra, nie wiem, jak to odmienić xD):
http://imageshack.us/photo/my-images/692/aaaaaaaaag.jpg/
Wiesz nad czym się zastanawiałam? Nad tym amuletem, który Tamao dała Yoh, kiedy ten wyruszał odnaleźć Dobie. Ciekawe,, czy on gdzieś go jeszcze ma? Oczywiście, chodzi mi tu o Twoje opowiadanie xD
Żartujesz, kochana? A myślisz, że po co ja Ci o tym amulecie napomknęłam? Oczywiście po to, abyś to wykorzystała xD. Sama chciałam to zrobić w swoim opowiadaniu, ale później stwierdziłam, że niestety nie starczy mi miejsca na ten wątek, więc uczynnie podsunęłam go Tobie xD
OdpowiedzUsuńAch, a ja zaraz zabiorę się za pisanie notki ^^
No to ja się bardzo cieszę, że go wykorzystasz! I na razie mi nie przeszkadzasz, (zresztą, Ty nigdy mi nie przeszkadzasz)ponieważ mam zamiar zacząć pisać około 18 ^^
OdpowiedzUsuńA ten amulet, to chyba fioletowy był z żółtą obwódką, ale nie jestem pewna. Musiałabym poszukać jakiegoś zdjęcia. Kurczę, teraz to ja się tego wątku doczekać nie mogę ^^
Och, Ty okrutna. Weź się tak nade mną nie pastw T.T Niech ona się chociaż z raz na niego wywali niechcący. No w końcu jak tak ciemno będzie, to to jest całkiem możliwe xD
OdpowiedzUsuńWiesz, ja tak ustawiam sobie godzinę, o której zacznę, a i tak z niej niewiele wychodzi. Czasem napiszę jedno zdanie i wyłączam dokument, a czasem po prostu sobie odpuszczam, stwierdzając "dzisiaj mi się nie chce".
Kochana, to ja widzę, że my się jak najbardziej rozumiemy w tej kwestii xD
OdpowiedzUsuńWiesz, co ja sobie wyobraziłam?
Że Yoh sobie tak wstaje w nocy i idzie do kuchni, bo słyszy tam hałas. Wchodzi tam i widzi Tamao, która odwrócona do niego tyłem, delikatnie się trzęsie, a w dłoniach trzyma szklankę wody. On ją woła, a ona nic i nagle bam. Różowowłosa osuwa się na ziemię, ale oczywiście Yoh jest szybszy i ją łapie. No i widzi, że biedna Tamamura jest rozpalona, bo oczywiście treningi pewnej blondynki doprowadziły do tego, że się rozchorowała T.T
Powiem tak: miałam kiedyś fazę na Yoh/Hao ale już mi przeszło...
OdpowiedzUsuńZa to Yoh/Marco, Hao/Lyserg i Hao/Len... brr! Czyste zło!
Ale Len/Horo chyba nigdy mi nie przejdzie. Oni są po prostu kompatybilni w pewien chory, poświrowany sposób. ;-)
No cóż, skoro już pewna blondynka być musi, to trzeba ją chociaż w odpowiedni sposób wykorzystać xD
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nam się nie znudzi! Błahaha, Twoja wersja jest jak najbardziej dobra.
Ja sobie jeszcze myślałam, że ktoś mógłby zaczepiać Tamao i Yoh uczynnie wkroczyłby do akcji. No bo co? Jakiś dureń będzie mu "przyjaciółkę" nagabywał? xD Albo jakby oglądali jakieś horrory, to Tamao mogłaby później nie móc zasnąć... A Yoh słysząc odgłosy wydobywające się z jej pokoju (powiedzmy, że są blisko siebie) pewnie poszedłby i sprawdził, co się dzieje xD
Tak, to też świetny pomysł! (Czy tylko mnie się wydaje, że my jesteśmy psychiczne? xD)
OdpowiedzUsuńTa, ale Tamao nie została wybrana do tego zadania i to mnie najbardziej martwi. Taka rozłąka jest zła! No chyba, że coś już wymyślisz xD
No wiesz, jakby Tamao nie wróciła na noc, to Yoh by chyba od zmysłów odchodził. ^^"
A jakby tak jeszcze wyrzutki jej przy tym jakąś krzywdę zrobili. (no wiesz, trochę torturowali xD) To Yoh już w ogóle nie byłby zadowolony ^^
Błahaha, a później on wbiega do tej celi, a ona zawinięta w jakiś tam marny koc trzęsie się ze strachu i patrzy na niego tymi zdezorientowanymi, pełnymi przerażenia oczami.
OdpowiedzUsuńJestem z siebie dumna. Uważam, że właśnie napisałam coś, czego nigdy wcześniej nie udało mi się stworzyć.
Mam dwie strony, nie wiem, czy wyrobię się z taką samą długością, jak zwykle, więc notka pewnie będzie nieco krótsza...
Yoh/Marco? Na samą myśl mnie skręca w żołądku. Powiem ci, że widziałam kiedyś bloga Lyserg/Marco... znaczy Marco się zaczął dobierać do zdezorientowanego Lyserga i... nie wiem co, bo wyszłam stamtąd czym prędzej i do dzisiaj dochodzę do siebie >.<" Bueh!
OdpowiedzUsuńTak, a następnego dnia zaniósłby jej śniadanie do łóżka, bo przecież dziewczyna nie powinna się teraz przemęczać i w ogóle dobrze by było, jakby odzyskała siły. A później cały czas męczyłby go widok tych oczu pełnych przerażenia, więc co chwila sprawdzałby, czy z nią wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńBłahahaha, teraz 3 strony, a zwykle jest... 13 xD
Wiesz, naprawdę jestem z tego dumna i nie mogę się doczekać, aż to opublikuję.
Tak, a wtedy Yoh mógłby uczynnie zaproponować, że on jej w nocy popilnuje i wkopać się do jej łóżka xD
OdpowiedzUsuńWiesz, to, że ja jestem dumna z tego rozdziału, wcale nie oznacza, że jest on dobry xD Moim zdaniem drugi akapit wyszedł naprawdę świetnie i jest nawet długi, ale nie napalałabym się jakoś bardzo xD Później możesz być rozczarowana. Ja natomiast czekam z niecierpliwością na notkę numer 9, bo tam coś miało być xD I skąd wiedziałaś, że czcionką 13? xD
Osz to wredne krasnoludki, wiedziałam, że lepiej ich nie wpuszczać do domu xD
OdpowiedzUsuńEch, mam jednak nadzieję, że jednak będzie tam akurat ten fragment, na który czekam xD.
Łaaa! Odezwał się w tym momencie mój zboczeniec xD. Ale i ciii, ja się staram go bardzo dobitnie zagłuszyć. Żadnej ciąży, żadnej ciąży, żadnej ciąży! xD
Nie, no 16 i 17 lat, to całkiem przyzwoity wiek do robienia całkiem nieprzyzwoitych rzeczy xD.
OdpowiedzUsuńMniejsza ^^. O czym to ja miałam... A tak! To urodzi się im córka i kolor włosów odziedziczy po ojcu, a oczy po matce! *.*
Hmmm... Czyli mam szykować piłę mechaniczną?
Yoh komuś powie, że Tamao jest TYLKO jego przyjaciółką?
Wtedy to on dostanie w łeb, a nie Ty xD
Oczywiście, że to okropnie brzmi, dlatego właśnie Yoh tego nie powie. Śmiem twierdzić, że NIGDY TEGO NIE POWIE, prawda? *znaczące spojrzenie*.
OdpowiedzUsuńBłahahaha, ja już widzę, co zrobiłby Yoh, gdyby dowiedział się, że będzie tatusiem ^^. Zapewne najpierw byłby nieco zdezorientowany, a później uśmiechnąłby się wesoło, wziął ją na ręce, posadził na fotelu i powiedział coś w stylu: "To ty tu siedź, a ja lecę po truskawki i bitą śmietanę" xD
Ty zdecydowanie nigdy nie powinnaś mieć tego w planach xD
OdpowiedzUsuńA wtedy Yoh zasalutowałby wesoło i poszedł zrobić kanapki. W końcu jego statek matka musi być teraz należycie rozpieszczany xD
Informuję, że pracę nad notką posunęły się o kolejne 3 strony do przodu xD
Nie mam pojęcie, o co Ci chodzi xD Czyżbym ja mogła powiedzieć, że uwielbiam się pastwić nad moimi ulubionymi bohaterami? Niemożliwe xD
OdpowiedzUsuńTak, taki Yoh za męża to rzeczywiście fajna sprawa... Zresztą taki Hao również, ale ponieważ tu chodzi o Tamao, to do niej zdecydowanie bardziej pasuje młodszy Asakura.
Nie wiem, czy masz z czego się cieszyć... xD Wiesz, wydaje mi się jednak, że ten rozdział nie jest taki genialny...
A za to, że Ty ruszyłaś u siebie z pracą, mogę nawet uklęknąć i wręczyć Ci order zasłużonych xD
To w takim razie będziesz się musiała ze mną podzielić xD Ja też chcę takich bliźniaków za mężów xD
OdpowiedzUsuńA ten order to lepiej daj do pilnowania Duchowi Ognia, bo jak ja wpadnę z piłą mechaniczną, to niewiele z niego zostanie xD. Choć oczywiście mam nadzieję, że nie będę do tego zmuszona.
W rzeczy samej... Duch Ognia mógłby być tu niewystarczający xD
OdpowiedzUsuńWiesz, ja też nie lubię się dzielić, a mam trójkę młodszego rodzeństwa. Myślę, że to właśnie działa odwrotnie, bo tak, to przez całe życie musisz użyczać komuś swojej własności, a jedynacy tylko w wyjątkowych sytuacjach, więc im to wtedy przychodzi łatwiej... Zresztą xD
Błahahaha, nie będzie goździków, jak rozdziały będę niedobre ;} Przyniosę pokrzywy... A tak w ogóle, to ja lubię oleandry. Są takie... Trujące xD
OdpowiedzUsuńWiesz... Ja mam rodzeństwo w wieku 4, 8 i 12 lat, a ja mam 16... ==" Zauważ, że moja mama jest niezwykle regularna. Dziecko, co cztery lata xD
Jak lubisz zieleń, to przesypię twoje prochy do zielonej urny, może być? xD
OdpowiedzUsuńMoja mama już nie może mieć następnego dziecka i to w sumie chyba dobrze, bo z kolejnym bym nie wytrzymała. Fajnie i wesoło jest tylko na krótszą metę, czyli jakieś 5 minut.
Hej, mam zaszczyt poinformować, że na http://anonimowi-asakuroholicy.blog.onet.pl/ pojawił się nowy rozdział. Zapraszam!
OdpowiedzUsuńI nie bij mnie za to, że jest krótszy! *chowa się*
Weź, bo mnie zawstydzasz *rumieni się*. To wcale nie było AŻ TAK dobre. Chociaż mnie też się podobały te fragmenty kursywą xD. I tak, ta postać połączyła się z duszą Hao, a właściwie z jego "ja". Takie cudowne alter ego xD. Mimo wszystko jest mi bardzo miło i czekam na jutrzejszą notkę u Ciebie... I tak, krótsze notki, to częstsze notki xD
OdpowiedzUsuńTo ja się bardzo cieszę. Ale szczerze, to wszystkie Twoje notki są bardzo dobre. Masz lekki, przyjemny styl, który z łatwością się przyswaja, a na przykład, gdy widzę swoje notki, to mam wrażenie, że są... Ciężkie.
OdpowiedzUsuńOk, ja i tak wiem, że Twoja jutrzejsza notka osłodzi mi zakończenie wakacji.
Ja na siebie nie narzekam... Zostawiam tę kwestię Neko, albo Aris xD
OdpowiedzUsuńJa i tak jestem pewna, że notka mi się spodoba, a już samo to, że się starałaś, jest dla mnie wielką radością, bo niektórzy naprawdę piszą notki na odwal się, aby tylko było = =. Ech, kochana, ja się już nie mogę doczekać tego 9 rozdziału, a co za tym idzie, tego jutrzejszego również.